Zwierciadło Podcasty

Zwierciadło
undefined
Nov 20, 2025 • 58min

„Terapia dała poczucie wolności. Pewnych rzeczy nie zobaczyłbym nigdy”. Przemysław Bluszcz o przemocy, jakiej doświadczył od patriarchatu | „Mężczyzna jest człowiekiem”, odc. 7

- Na terapię poszedłem, bo był kryzys w związku - mówi Przemysław Bluszcz w 10. odcinku podcastu „Mężczyzna jest człowiekiem”. Czy współczesny mężczyzna musi nieustannie udowadniać swoją siłę? Aktor o niezwykłej wrażliwości, w rozmowie z Beatą Biały pokazuje zupełnie inną drogę – spokojniejszą, głębszą i bardziej autentyczną. Mówi o terapii, relacjach, płaczu, patriarchacie i o tym, że męskość nie jest walką, lecz zgodą na siebie.Mężczyzna, który czuje. Przemysław Bluszcz o męskości, która nie boi się łagodności. Ten odcinek podcastu „Mężczyzna jest człowiekiem” to podróż przez intymne doświadczenia aktora, który z niezwykłą otwartością opowiada, jak buduje swoje życie na uważności i miękkości, a nie na twardych zbrojach. Zamiast deklaracji o sile i dominacji słuchamy opowieści o relacjach, terapii, wrażliwości i niezwykłej odwadze, jaką jest spojrzenie w głąb siebie.„Żyjemy przede wszystkim, żeby być w relacji”Już na początku rozmowy Bluszcz zaskakuje metaforą, która spina cały odcinek: „Droga krzyżowa jest metaforą ludzkiego życia” – mówi. To nie obraz cierpienia, ale wędrówki, w której każdy niesie swój własny ciężar i uczy się go rozumieć. A zrozumienie jest możliwe tylko wtedy, gdy dopuszczamy drugiego człowieka naprawdę blisko. „Żyjemy przede wszystkim, żeby być w relacji” – podkreśla aktor, pokazując, jak bardzo potrzebujemy siebie nawzajem.W szczerej rozmowie wraca też do własnych doświadczeń dorastania. „Z rodzicami nie rozmawiało się o ważnych rzeczach” – wspomina. Brak języka emocji i tabu wokół uczuć odcisnęły ślad na wielu pokoleniach mężczyzn. On sam długo nosił w sobie konsekwencje zasłyszanych w dzieciństwie haseł: „Chłopaki nie płaczą”. Przyznaje: „Przez wiele lat nie potrafiłem płakać”.„Wiele razy doświadczyłem patriarchalnej przemocy”O tym, jak bardzo męskość wymaga dziś realnej zmiany, mówi również w kontekście doświadczeń patriarchalnej kultury, które – jak zaznacza – nosi w sobie każdy z nas: „Wiele razy doświadczyłem patriarchalnej przemocy”. I właśnie dlatego tak ważna była dla niego wsparcie z zewnątrz, do którego nakłoniła go ówczesna żona. „Na terapię poszedłem, bo był kryzys w związku” – mówi otwarcie. To nie była słabość, ale decyzja o odpowiedzialności, o próbie ratowania siebie i relacji.Dziś o terapii opowiada z ogromną wdzięcznością. „Terapia dała poczucie wolności – poznanie siebie, poznanie swoich granic. Pewnych rzeczy bez oka z zewnątrz nie zobaczyłbym nigdy. Każdy z nas obraca się we własnych mechanizmach” – mówi. To zdanie może wybrzmieć jak wezwanie dla wielu mężczyzn, którzy wciąż boją się zajrzeć pod powierzchnię.Aktor zauważa też absurd codziennych, wyuczonych zachowań. Choćby tego, jak często używamy słowa „przepraszam”: „Mam problem, że często mówi się <przepraszam> bezrefleksyjnie” – dodaje.„Życie bywa gorzkie, ale bywa też słodkie”W rozmowie nie brakuje również lekkości. Bluszcz z przymrużeniem oka mówi o tym, że lubi stwierdzenie: „Życie bywa gorzkie, ale bywa też słodkie” – bo to w równowadze między trudnym a pięknym rodzi się codzienna dojrzałość.Najważniejsza myśl odcinka pada jednak w kontekście współczesnych rozmów o męskości:„Męskość to nie walka, a zgoda. Bo przy walce zawsze są ofiary.”To zdanie wybrzmiewa jak manifest – spokojny, miękki, dojrzały. I niezwykle potrzebny.Ten odcinek to zaproszenie, aby spojrzeć na męskość nie jak na projekt do zrealizowania, lecz jak na relację – z sobą, z drugim człowiekiem, ze światem. A przede wszystkim: jako na człowieczeństwo.Jeśli chcesz posłuchać rozmowy o dorastaniu do siebie, o emocjach, które wreszcie mogą być wypowiedziane, o przełamywaniu patriarchalnego ciężaru i o łagodności, która wcale nie osłabia – wręcz przeciwnie, daje siłę – ten odcinek jest dla Ciebie. 
undefined
Nov 19, 2025 • 54min

„Opłaca nam się jeść białko”. Anna Kopańczyk o zdrowej relacji z cukrem i diecie na dłuższe życie | „Jak zdrowie”, odc. 10

- Jest taka maksyma: nie przytyłaś dziś, nie schudniesz jutro - mówi dietetyczka, Anna Kopańczyk w podcaście „Jak zdrowie". Co to znaczy, że nasze okno żywieniowe trwa między 40. a 60. rokiem życia? Jakie produkty szkodzą nam najbardziej, a które pomagają się zdrowo starzeć? Magdalena Kuszewska zaprasza na rozmowę z autorką książki „Menopauza. Instrukcja obsługi".Dlaczego po czterdziestce nasze talerze powinny wyglądać inaczej? Jak jeść, by żyć dłużej, lepiej i z większą energią – także w okresie okołomenopauzalnym? W podcaście „Jak zdrowie” magazynu Zwierciadło Magdalena Kuszewska rozmawia z Anną Kopańczyk, dietetyczką i autorką książki „Menopauza. Instrukcja obsługi”, o tym, że zdrowe starzenie się nie zaczyna się w gabinecie lekarskim, ale… w kuchni i w codziennych, drobnych wyborach.Nie chodzi o uniknięcie objawów menopauzy„Okno żywieniowe jest między 40. a 60. rokiem życia” – zaznacza Anna Kopańczyk. To czas, w którym dieta może realnie spowolnić proces starzenia się i wzmocnić organizm na kolejne dekady. Wbrew obiegowym opiniom nie chodzi o uniknięcie objawów menopauzy. „Nie chodzi o to, żeby uniknąć objawów menopauzy. Chodzi o to, by wejść w ten okres z zasobami – odżywionym ciałem i spokojną głową”.To właśnie wtedy u kobiet pojawia się największa wrażliwość na wahania cukru, niedobory białka czy błonnika. A jednak Kopańczyk podkreśla: to nie czas restrykcji, lecz mądrych zmian.„Snacki treningowe to 10 przysiadów”W rozmowie pada zdanie, które mogłoby stać się mottem każdej kobiety po czterdziestce:„Każde zrobione i niezrobione kroki się kumulują i wpływają na to, czy będziemy się dobrze starzeć”.Kopańczyk zachęca do myślenia o zmianie jako o procesie, nie rewolucji. Przykład?„Snacki, czyli tzw. przekąski treningowe to 10 przysiadów”. Krótka aktywność, którą zrobisz między spotkaniami, przed wstawieniem prania, między jednym a drugim telefonem.Codzienne drobiazgi – mała porcja warzyw, jedna kawa z mniejszą ilością cukru, 15 minut spaceru – robią różnicę większą, niż myślimy.Dieta po 40. - fundamenty, bez których nie ruszymyKobiece ciało po czterdziestce potrzebuje innego paliwa niż wcześniej. Dietetyczka wylicza: -„Po pierwsze: dla kobiet po 40. 30 gramów błonnika jest nie do negocjacji. Po drugie: Dodatek białka do posiłku zapobiega spadkom energii, insulinooporności, bo generalnie opłaca nam się jeść białko”. Dlaczego staje się ono takie kluczowe? Z wiekiem tracimy masę mięśniową, a to mięśnie „spalają” cukier i chronią nas przed insulinoopornością. Białko stabilizuje też apetyt i chroni przed podjadaniem. - Najlepszym jego źródłem są: jajka, ryby, rośliny strączkowe, tofu, nabiał fermentowany, orzechy i nasiona - podaje ekspertka. I wyjaśnia, że choć białko jest niezbędne, nie oznacza to jedzenia steków: „W zdrowym starzeniu się kobiet warto ograniczyć mięso - szczególnie czerwone”.Czego unikać? Trzy produkty, które najbardziej nam szkodząDietetyczka wskazuje trzy grupy, których nadmiar działa na nas po prostu źle:1. Cukier prosty i słodycze – niestabilna energia, rozchwiania nastroju, stany zapalne. Jednak - jak zaznacza dietetyczka - „Chodzi o zdrową relację z cukrem. Nie o demonizowanie, ale świadome wybory: nie będę codziennie jeść słodyczy, ale raz w tygodniu mogę sobie pozwolić na ciastko z cukierni”.2. Ultra przetworzona żywność – sól, cukier, tłuszcze trans i chemiczne dodatki.3. Napoje słodzone (także „fit”) – szybki skok cukru, spadek energii i błędne koło podjadania.Anna Kopańczyk praktykuje to, co głosi. Wprowadziła do swojego jadłospisu pięć produktów, które poleca wszystkim kobietom po 40., na liście znalazły się m.in. oliwa i suszone śliwki, które wg przytaczanych przez ekspertkę badań, okazują się być zbawienne dla naszych kości.Zmiana diety? Zacznij dziś, choćby od jednego kroku
undefined
Nov 13, 2025 • 50min

„Szczyty są samotne”. Marta Klepka o tym, że przyjaciół poznaje się w sukcesie, a nie w biedzie | „Ukryte piękno”, odc. 17

- Kobiety, które zarabiają więcej, często nie mówią o tym w domach, ukrywają, przelewają na inne konta. Niektóre moje koleżanki nie przyznają się w domu, że są prezeskami - mówi Marta Klepka, liderka biznesu w podcaście „Ukryte piękno”. Czy sukces zawodowy naprawdę daje wolność, czy raczej nowy rodzaj samotności? Anna Augustyn-Protas rozmawia z liderką, mentorką i prowadzącą program „Babski biznes” w TVN Style – o kobietach, które nie boją się sięgać po więcej, choć często płacą za to wysoką cenę. Sponsorem podcastu jest TVN Style.Kobiety biznesu nie czekają już na zaproszenie do stołu – same go budują.Kiedy kobieta staje na szczycie, często zostaje tam sama. Nie dlatego, że inni znikają, ale dlatego, że niewielu potrafi wytrzymać wysokość, z której widać więcej. „Szczyty są samotne” – mówi Marta Klepka w rozmowie z Anną Augustyn-Protas, redaktorką prowadzącą podcast „Ukryte piękno” magazynu Zwierciadło. To odcinek o sile kobiet, o ambicji i granicach, o przywództwie bez iluzji i o tym, że sukces ma też swoją cichą, niepokazaną stronę.Marta Klepka to postać, którą trudno zamknąć w jednym zdaniu. Dyrektorka generalna sieci hoteli, inicjatorka akcji „Być kobietą on tour”, mentorka kobiet przedsiębiorczych i prowadząca program „Babski biznes” w TVN Style, w którym pomaga bohaterkom stawiać na nogi ich firmy. W „Ukrytym pięknie” mówi o wszystkim, czego nie widać w telewizji – o emocjach, o zwątpieniach, o decyzjach, które kosztują.Kobiety, które robią trzy etaty w cenie jednegoPoczątek rozmowy to pytanie o odwagę. Dlaczego kobiety, które mają świetne pomysły, tak długo zwlekają z działaniem? „Zanim zaczną, analizują, wątpią, zastanawiają się, czy na pewno się nadają. A przecież jak ktoś chce, to szuka sposobów, a jak nie chce – powodów” – mówi z uśmiechem Anna Augustyn-Protas.Klepka potwierdza: „To prawda. Kobiety często czekają, aż ktoś je zauważy, aż ktoś im powie: dasz radę. A przecież teraz możemy wszystko”. W jej programie „Babski biznes” pojawiają się kobiety, które zaczynały od kuchennego stołu, a dziś prowadzą sklepy, restauracje, manufaktury, salony. Wszystkie mają w sobie ogromny potencjał – ale też zmęczenie, niepewność, poczucie, że muszą udowadniać podwójnie.Równowaga czy mit?Jak mówi Klepka, kobiety, które łączą prowadzenie firmy z opieką nad dziećmi, pracują właściwie na trzech etatach. „Biznes wymaga uwagi i czasu. Jedna z kobiet, które mnie inspirują, mówi, że ma wpisaną w kalendarz tzw. godzinę na myślenie. I to mnie zachwyca. Bo często działamy automatycznie, bez refleksji, jakbyśmy bały się zatrzymać”.Sukces i jego cenaMarta przyznaje, że kobiety, które osiągają sukces, często spotykają się z niezrozumieniem. „Mówi się, że przyjaciół poznaje się w biedzie, ale ja powtarzam: poznaje się ich w sukcesie. Bo wtedy dopiero widać, kto potrafi się naprawdę cieszyć twoim powodzeniem”.Szczyty bywają samotne, ale Klepka nie żali się. Dla niej sukces to nie wynik, ale proces – codzienna nauka pokory, zaufania i samodzielności. „Najlepszą radę, jaką dostałam od mojej mentorki, Grażyny Kulczyk, brzmiała: „Nie należy obrażać się na rzeczywistość i trzeba uczyć się od młodszych.” To mi bardzo otworzyło oczy. Dziś lubię pracować z młodszymi. Mają inne spojrzenie, świeżość, odwagę. Uczę się od nich elastyczności”.Jednym z najbardziej momentów rozmowy jest wątek finansów. „Boimy się zarabiać więcej” – mówi Klepka. – „Kobiety, które zarabiają więcej, często nie mówią o tym w domach. Ukrywają, przelewają na inne konta. Niektóre moje koleżanki nie przyznają się w domu, że są prezeskami”.W świecie, który mówi dużo o siostrzeństwie, Marta nie unika trudnych tematów. „Mówi się o wsparciu kobiet, ale kobiety potrafią też sobie te szpileczki włożyć".Sponsorem odcinka jest TVN Style emitujący program „Babski biznes”. 
undefined
Nov 12, 2025 • 52min

„Wypalenie nigdy nie jest z dnia na dzień. To proces w ciele”. Dlaczego coraz więcej pracowników „odchodzi donikąd”? „zaTASKowani 2”, odc. 10

„Nauczyliśmy się w pandemii, że chodzić do pracy nie oznacza chodzić do pracy. Dziś ludzie pytają: z czego wynika to, że ja muszę być pięć razy w tygodniu w biurze?”- mówi Róża Szafranek w podcaście „zaTASKowani 2”. Jeszcze niedawno biuro było symbolem sukcesu – dziś dla wielu stało się synonimem utraty wolności. Mimo że statystyki pokazują stabilny udział pracy zdalnej na poziomie 30%, globalne korporacje coraz częściej wzywają swoich pracowników z powrotem do open space’ów. Czy naprawdę potrzebujemy biurek, żeby się rozwijać? A może to tylko nostalgiczna potrzeba kontroli? O tym rozmawiamy w nowym odcinku podcastu „zaTASKowani 2” z Różą, założycielką HR Hints, oraz Karoliną Norkiewicz, komiczką z Klubu Komediowego i współscenarzystką „The Office PL”, o tym, czym dziś jest praca – zdalna, hybrydowa czy stacjonarna – i dlaczego żadna z nich nie jest wolna od pułapek.Jak pisze Nicholas Bloom, ekonomista z Uniwersytetu Stanforda, 2025 r. to tzw. „Rok kaczki” – z wierzchu spokojny, a pod spodem pełen gwałtownych ruchów. – „Powyżej stabilizacja, ale poniżej… burzliwie wiosłują” – mówi Bloom, opisując sytuację firm, które balansują między elastycznością a potrzebą kontroli.Rok Kaczki, czyli pozorny spokójWiększość pracowników na świecie, bo blisko 60%, funkcjonuje w modelu hybrydowym, 1/3 w pełni zdalnie, a tylko 14% stacjonarnie - wg badania „2024 Global Comms Report”. Wyniki te odzwierciedlają sytuację w wielu krajach Europy, poza Polską, gdzie udział pracy zdalnej to tylko 1/10 - jak wynika z danych GUS-u za II kwartał zeszłego roku.Mimo (a może właśnie dlatego), że model hybrydowy i zdalny wydają się utrzymywać na stabilnym poziomie od dwóch lat, coraz więcej globalnych marek – od Tesli po Amazon – stawia na kampanie „Return to Office”. Oficjalnie chodzi o współpracę i kulturę organizacyjną. Nieoficjalnie – o strach przed utratą wpływu.Jak mówi Róża Szafranek, specjalistka HR: – Nauczyliśmy się w pandemii, że chodzić do pracy nie oznacza chodzić do pracy. Dziś ludzie pytają: z czego wynika to, że ja muszę być pięć razy w tygodniu w biurze? - pyta.Hybryda, czyli inaczej chaosChoć hybrydowy model miał być złotym środkiem, praktyka pokazuje, że często przynosi więcej napięć niż korzyści. Według różnych źródeł ponad 70% dużych firm w 2025 roku działa w modelu „ustrukturyzowanej hybrydy”, czyli 1–4 dni w biurze. W teorii – elastyczność. W praktyce – nowy rodzaj stresu.– Najtrudniejszym modelem jest praca hybrydowa. Wyżej oceniasz ludzi, którzy przychodzą do biura, to tzw. zjawisko proximity bias – lubimy ludzi, których fizycznie widzimy – wyjaśnia Szafranek.Według danych Koalicji Bezpieczni w Pracy („Raport Bezpieczeństwo pracy w Polsce 2023. Dobrostan pracownika, czyli well-being w pracy”), ponad połowa pracowników zdalnych deklaruje, że oszczędza czas na dojazdach, prawie tyle samo śpi dłużej i ma poczucie większej swobody. Ale już w hybrydzie ponad 60% skarży się na brak jasno ustalonych godzin pracy. Granice między „pracą” a „życiem” zacierają się, a burnout (z ang. wypalenie) przestaje być jednostkowym przypadkiem.– Ludzie coraz częściej dochodzą do takiej granicy wypalenia, że nie są w stanie dłużej pracować. Dobrze pokazują to tzw. odejścia donikąd - patrząc na menadżerów: w 2021 roku to był promil, a teraz 7 procent – dodaje ekspertka.Spotkania offline, czyli naprawdę kontrolaArvid Kahl, przedsiębiorca i autor książki Zero to Sold, mówi w swoim podcaścieThe Bootstrapped Founded: „Zamiast przymusowych pogawędek i wspólnego lunchu, pracownicy identyfikują się z tym, co firma chce osiągnąć. Kultura to dziś proces i misja, a nie mundurki czy biurka".Z raportu „50 Eye­-Opening Remote Work Statistics for 2024” wynika, że blisko połowa pracowników zdalnych wskazuje na mniejsze obciążenie stresem w pracy zdalnej. Jednak wraz z elastycznością przyszła nowa forma przeciążenia. – Wypalenie to nigdy nie jest z dnia na dzień. Wypalenie to proces w ciele – wyjaśnia Róża.
undefined
Nov 7, 2025 • 60min

„Od niedawna wiem, że wiele moich cech wiąże się z ADHD”. Bartek Kasprzykowski o tym, że z kryzysu zawsze coś wyrasta | „Mężczyzna jest człowiekiem”, odc. 5

Czy współczesny mężczyzna może być wrażliwy, zagubiony, a jednocześnie silny? Aktor Bartek Kasprzykowski w rozmowie z Beatą Biały w podcaście „Mężczyzna jest człowiekiem” mówi o dorastaniu do miłości, o tym, że ADHD może być zarówno przekleństwem, jak i paliwem twórczości, oraz o tym, dlaczego nie da się przejść przez życie, nie raniąc innych. To rozmowa o męskości, która nie potrzebuje pancerza.Bartek Kasprzykowski, znany z wielu ról teatralnych i telewizyjnych, w rozmowie z Beatą Biały odsłania inną stronę swojej osobowości. Nie tę z ekranów, ale z codzienności – człowieka, który szuka, uczy się siebie, i nie boi się mówić o emocjach. W świecie, który długo wymagał od mężczyzn twardości i dystansu, Kasprzykowski mówi wprost: „Zawsze byłem chłopakiem, który wolał towarzystwo dziewczyn. One miały dla mnie więcej ciekawości, mniej rywalizacji. Mogłem być przy nich sobą.”Aktor przyznaje, że zrozumienie siebie przyszło do niego stosunkowo niedawno. „Od niedawna wiem, że wiele moich cech wiąże się z ADHD. To odkrycie było dla mnie jak uchylenie drzwi do innego świata – wreszcie wiem, skąd ta gonitwa myśli, dlaczego czasem mam tysiąc emocji naraz.” Kasprzykowski mówi o tym z ciepłem, ale też z humorem – jak ktoś, kto nauczył się oswajać swoje demony, zamiast z nimi walczyć. W rozmowie z Beatą Biały wraca też wątek męskości, której sens, jego zdaniem, wcale nie tkwi w sile fizycznej czy kontroli.„Mnie ukształtowały kobiety”Mówi z przekonaniem. – „Matka, partnerki, przyjaciółki, koleżanki z pracy. Od każdej czegoś się nauczyłem. Każda pokazała mi coś o mnie samym. I chyba dlatego nigdy nie rozumiałem tej męskiej potrzeby dominacji. Zawsze bliższa była mi empatia.”Kasprzykowski przyznaje jednak, że budowanie głębokich relacji – zwłaszcza z innymi mężczyznami – wciąż stanowi dla niego wyzwanie. „Zbudowanie przyjaźni jest dla mnie bardzo trudne. W męskich relacjach często czuję napięcie, potrzebę udowadniania czegoś. A ja nie chcę nic udowadniać. Chcę po prostu być.”Jego słowa brzmią jak manifest pokolenia mężczyzn, którzy przestali wstydzić się emocji. W rozmowie z Beatą Biały aktor nie unika trudnych tematów – mówi o kryzysach, rozstaniach i o tym, jak nauczył się widzieć w nich sens. „Każdy związek to jest praca. Nie ma nic gorszego niż oczekiwanie, że będzie idealnie. Jak przychodzi kryzys, myślę: zaraz z tego coś wyrośnie. Zawsze coś rośnie.”„Nie da się przejść przez życie, nie raniąc innych ludzi”Metafora powracania do życia, nawet po porażkach, przewija się przez całą rozmowę. Kasprzykowski mówi o niej z filozoficznym spokojem, który przychodzi dopiero z doświadczeniem. I o akceptacji tego, że nawet w najlepszych relacjach zdarzają się błędy. „Nie da się przejść przez życie, nie raniąc innych ludzi.” Rozmowa Beaty Biały z Bartkiem Kasprzykowskim to intymny portret mężczyzny, który nie boi się mówić o swojej wrażliwej stronie, ale też tej walecznej, gdy razem z żoną, Tamarą Arciuch, musieli od początku związku stawić czoła światu. To także opowieść o dojrzewaniu – nie tylko w sensie wieku, ale i świadomości. O tym, że męskość nie polega na sile, lecz na zdolności do uczuć. Kasprzykowski przyznaje, że nauczył się doceniać chwile spokoju. Że już nie musi wszystkiego kontrolować, nie szuka ideałów. „Kiedyś chciałem mieć odpowiedź na wszystko. Dziś wiem, że czasem wystarczy pytanie. I obecność.”W podcaście „Mężczyzna jest człowiekiem” Beata Biały rozmawia z mężczyznami, którzy nie wpisują się w stereotypy. Z takimi, którzy mają odwagę być autentyczni, rozbrajać tabu i mówić o emocjach, nie tracąc przy tym poczucia humoru. W rozmowie z Bartkiem Kasprzykowskim pojawia się nie tylko refleksja nad miłością, ale też nad tym, jak trudno dziś być w pełni sobą, gdy świat oczekuje, że zawsze będziemy „ogarniać”.
undefined
Nov 6, 2025 • 50min

„Próbują nadrobić zaległy sen”. Dr Małgorzata Fornal-Pawłowska o bezlekowej terapii bezsenności i „technice zamykania dnia” | „Słowo do słowa”, odc. 9

Gdy zapada noc, wiele kobiet nie może zasnąć. Zegar tyka, ciało się wierci, myśli krążą wokół spraw dnia. Po pięćdziesiątce bezsenność dotyka nawet połowy z nas – a dla 1/3 kobiet staje się problemem chronicznym. Czy winne są wyłącznie hormony, czy raczej styl życia, stres i brak rytuałów, które pomagają „zamknąć dzień”? W nowym odcinku podcastu „Słowo do słowa” Joanna Brodzik rozmawia z dr n. med. Małgorzatą Fornal-Pawłowską, psycholożką kliniczną i ekspertką od zaburzeń snu, o tym, jak odzyskać spokojne noce w czasie menopauzy. Sponsorem odcinka jest Promensil Forte – suplement diety dla kobiet, które również w czasie menopauzy chcą żyć w zgodzie ze swoją naturą.Bezsenność w menopauzie – temat, o którym wciąż mówi się za małoMenopauza to nie tylko zmiana hormonalna – to często rewolucja w całym życiu kobiety. Zmienia się ciało, metabolizm, rytm dnia i nocy. „Połowa kobiet po pięćdziesiątce ma problemy ze snem, a aż 30 procent zmaga się z bezsennością przewlekłą” – mówi dr Małgorzata Fornal-Pawłowska. I dodaje: „Patrzymy na problem szerzej – co się dzieje poza menopauzą? Czy jest stres, objawy depresyjne, starzeją się rodzice? Co się procesuje w nocy?”.To pytania, które otwierają rozmowę z Joanną Brodzik o tym, jak kobiety mogą lepiej rozumieć swoje ciało i psychikę w czasie menopauzy – i dlaczego sen jest jednym z najczulszych barometrów ich dobrostanu.Higiena snu – codzienny rytuał troski o siebieWielu osobom wydaje się, że sen zaczyna się wieczorem – po kolacji, po filmie, po zgaszeniu światła. Tymczasem, jak zauważa dr Fornal-Pawłowska: „To, jak będziemy spać, zależy od całego dnia, a nie tylko od wieczora”. Rano budzimy się w określonym nastroju, przez cały dzień gromadzimy napięcie – a wieczorem ciało domaga się uwolnienia emocji, których nie zdążyłyśmy przeżyć.Ekspertka wprowadza pojęcie tzw. techniki zamykania dnia – prostych rytuałów, które pomagają oddzielić dzień od nocy. To może być ciepła kąpiel, krótki spacer, kilka minut z książką albo wyłączenie telefonu godzinę przed snem. Ważne, by dać ciału i umysłowi sygnał: dzień się kończy.Co się procesuje w nocy?Spadek poziomu estrogenów w okresie menopauzy wpływa na termoregulację i neuroprzekaźniki w mózgu. Skutki? Uderzenia gorąca, nocne poty, kołatanie serca – wszystko to przerywa sen. Ale równie ważne są emocje. Kobiety w tym wieku często opiekują się starzejącymi się rodzicami, dorosłymi dziećmi, łączą życie zawodowe z osobistym. Noc staje się jedynym momentem, gdy mają czas, by „przetrawić” to, co się dzieje.Naturalne wsparcieW odcinku pojawia się również temat fitoterapii. Czy naturalne preparaty, takie jak Promensil Forte, mogą wspierać kobiety w walce z bezsennością i uderzeniami gorąca? Dr Fornal-Pawłowska tłumaczy, że preparaty na bazie izoflawonów z czerwonej koniczyny mogą łagodzić objawy menopauzy, stabilizując gospodarkę hormonalną – co sprzyja lepszemu snu. Ale najważniejsze jest, by nie traktować ich jak „magicznej pigułki”: zdrowy sen wymaga też ruchu, ograniczenia alkoholu, stałych pór wstawania i zasypiania.Preparat Promensil Forte w każdej tabletce zawiera 80 mg bioaktywnych izoflawonów z czerwonej koniczyny. Stosując go jesteśmy pewne, co przyjmujemy. Skuteczność i bezpieczeństwo preparatu zostało sprawdzone przez niezależne ośrodki medyczne w 19 badaniach klinicznych, w badaniach uczestniczyło ponad 1 500 kobiet. A specjalnie dla polskich pacjentek produkt poddali ocenie także profesorowie ginekologii i endokrynologii z Polskiego Towarzystwa Menopauzy i Andropauzy. Uznali oni jednomyślnie, że warto rozważyć jego zastosowanie u tych kobiet, których jakość życia uległa istotnemu pogorszeniu z powodu objawów związanych z menopauzą, a które nie mogą lub nie chcą stosować hormonalnej terapii menopauzalnej. Promensil Forte dzięki zawartości wyciągu z czerwonej koniczyny zmniejsza ilość uderzeń gorąca, nocne poty oraz redukuje niepokój i drażliwość.
undefined
Nov 5, 2025 • 42min

„Najbardziej luksusowy hotel? Pod gwiazdami”. Jak zwiedzać świat inaczej niż wszyscy? | Rzecz gustu odc. 3

- Arabia Saudyjska to tzw. dry country i dzięki temu, że nie pijemy alkoholu, smak kawy z kardamonem czy jedzenia nie ma sobie równych - mówi Agnieszka Manista, z sekcji Podróży dla koneserów w Logos Tour w trzecim odcinku podcastu „Rzecz gustu”. Razem z prowadzącym Maxem Cegielskim wyruszamy w podróż inną niż wszystkie – pełną refleksji, kultury i spotkań, które zmieniają sposób patrzenia na świat. Sponsorem podcastu jest biuro turystyki ZNP Logostour organizator wycieczek na 7 kontynentów.„Cel podróży to nie miejsce, do którego zmierzasz, a nowa perspektywa, z jaką patrzysz na świat” – słowa Henry’ego Millera mogłyby być mottem rozmowy Maxa Cegielskiego z Agnieszką Manistą, kierowniczką sekcji Podróży dla koneserów w Logos Tour.Czy podróżować można inaczej – głębiej, uważniej, z ciekawością, która nie goni za kolejnym zdjęciem na Instagramie, lecz za doświadczeniem, które zostaje w nas na lata?W rozmowie Maxa Cegielskiego z Agnieszką Manistą, kierowniczką sekcji Podróży dla koneserów w Logos Tour, odkrywamy, że turystyka może być sztuką, a koneser – kimś, kto nie tyle szuka nowych miejsc, ile nowych sensów. Idea Podróży dla koneserów zrodziła się w 2011 roku. „Od początku chodziło nam o to, by zaprosić ludzi do świata, w którym podróż jest spotkaniem – z kulturą, z drugim człowiekiem, ale też z samym sobą” – mówi Agnieszka Manista. To właśnie takie podejście sprawiło, że przez lata Logos Tour zyskał lojalnych podróżników, którzy wracają nie po „odhaczone” miejsca, ale po wrażenia, które trudno zapomnieć.Podróż to nie kierunek, lecz doświadczenieW odcinku usłyszymy, jak z idei poszukiwania autentyczności narodził się cykl wypraw, które wymykają się standardowym schematom. „Najbardziej luksusowy hotel na świecie, jaki widziałam, był pod gwiazdami” – śmieje się Agnieszka Manista, wspominając noc na pustyni w prowincji Tuaregów w Algierii.To właśnie tam zaczęła się historia jednej z trzech tras, które zapoczątkowały koncepcję Podróży dla koneserów.Pierwszą był Nowy Jork – nie ten znany z filmów, lecz miasto kultury, sztuki i nieustannej inspiracji. Druga – Japonia, w której podróżnicy Logos Tour poznają kraj kontrastów: od ciszy klasztorów i luksusowych ryokanów po zgiełk tokijskich ulic i zawody sumo. „Japonia jest idealnym kierunkiem dla Europejczyka – uczy pokory i uważności” – podkreśla Manista. Trzecią trasą była Algieria – surowa, mistyczna, niemal nietknięta przez masową turystykę.Zaskakiwać i odkrywać na nowoJak podkreśla rozmówczyni Maxa Cegielskiego, siłą tych podróży jest nie tylko wyjątkowy program, ale i sposób patrzenia. „Pokazujemy miejsca nieodkryte, jak Wyspa Mafia, i takie, które wydają się znane, ale potrafią zaskoczyć – jak Piemont, gdzie odkryłam, że spaghetti bolognese wcale nie pochodzi z Bologni” – mówi z uśmiechem.Podróże dla koneserów to wyprawy dla tych, którzy nie chcą tylko „być”, ale naprawdę „zobaczyć”. Zamiast resortowych kurortów – lokalne restauracje, gdzie kebab, baklawa czy pizza smakują zupełnie inaczej. Zamiast luksusu w hotelu – luksus ciszy, rozmowy i czasu dla siebie.Nowe kierunki, nowe emocjeW rozmowie pojawiają się też kierunki, które dopiero niedawno trafiły na mapy podróży Logos Tour: Arabia Saudyjska, Katar, Namibia, Tanzania czy Ekwador. „Arabia Saudyjska to tzw. dry country – nie pijemy tam alkoholu, ale smak kawy z kardamonem i przypraw, zapach ulic, rozmowy z ludźmi… to przeżycie, które zostaje z tobą na długo” – mówi Manista.Nie brakuje też opowieści o europejskich odkryciach: o Emilii Romanii, Kadyksie czy Stambule, w których można odnaleźć „nowe w starym” – świeże spojrzenie na kontynent, który wciąż potrafi zaskakiwać. Sponsorem podcastu jest biuro turystyki ZNP Logostour organizator wycieczek na 7 kontynentów.
undefined
Oct 29, 2025 • 44min

„Bez gry wstępnej dziś”. Jak uniknąć w pracy zdalnej efektu „prosektorium” i innych nieporozumień? | „zaTASKowani 2”, odc. 9

- Na Linkedinie mam 50 tysięcy tzw. fake'owych znajomych z różnych branż, dzięki temu mogę mówić różnymi osobowościami - mówi Tomasz Wileński, prezes iSLAy_Tech w 9. odcinku podcastu „zaTASKowani 2”. Nasz wizerunek w sieci wpływa na pracę. Jakie zasady tu rządzą i co znaczy, gdy w tle na kamerze biega nagi mężczyzna?Praca zdalna, platformy freelancingu, media społecznościowe – dziś naszą zawodową codzienność coraz częściej tworzy sieć. W tym wirtualnym uniwersum reguły są inne niż kiedyś. Tu nie chodzi tylko o to, czy wykonasz zadanie, ale jak się zaprezentujesz, kiedy się pokażesz, jak wykadrujesz tło na Zoomie. Z pozoru elastyczne, nowe formy pracy okazują się czasem równie wymagające — więcej niż kiedyś. Życie zawodowe w sieci jest równie ważne jak to rzeczywiste i bywa równie skomplikowane. Gdzie kończy się elastyczność, a zaczyna niewidzialna hierarchia?Widzialność jako nowa walutaW starym świecie pracodawca widział cię od 9 do 17. W nowym — cały czas. Kamera, platforma, chat. Kiedy jesteś online, jesteś „obecna”. A jeśli znikasz? Twoje miejsce może szybko zostać zajęte. W sieci pracownicy nie tylko wykonują zadania — budują narrację o sobie. I choć mamy mówić o projekcie, niektóre zasady dotyczą wyglądu statusu:- Opublikuję / nie opublikuję — czy pokazałem, że jestem „dostępna”?- Zalogowałem się / czy się odłączyłem — czy wciąż jestem w tablicy?- Udzieliłem komentarza, wsparcia — czy „byłem w grupie”?Widzialność staje się warunkiem uznania. I choć pracujemy z domu, hierarchia - choć mniej formalna - nadal działa.LinkedIn jako nowy open space„Na LinkedInie mam 13 tysięcy znajomych, to są moi świetni znajomi — codziennie się z nimi spotykam” – mówi Tomasz Wileński. „Jak ktoś mi zarzuca, że robię głupoty, to mam armię ludzi z różnych branż. Mam 56 tysięcy ludzi, do których mogę coś powiedzieć różnymi osobowościami.”To już nie sieć kontaktów, ale społeczność. Internetowy open space, w którym każdy ma swoje biurko, a status „aktywny” to nowy znak zaangażowania. W tym świecie widzialność staje się walutą. Nie wystarczy być dobrym – trzeba też być obecnym.Tomek żartuje, że nawet badania społeczne przeniosły się do aplikacji randkowych: „Wyjęliśmy bez problemu 10 tysięcy profili z Tindera, żeby sprawdzić, co lubią.” Brzmi absurdalnie? Być może, ale to właśnie tam powstają dziś mapy naszych cyfrowych zachowań.Zoomowy savoir-vivre – nie rób z pokoju prosektoriumPandemia nauczyła nas spotkań online, ale nie każdy zrozumiał, że ekran to też scena. „Jak masz białą koszulę i białą ścianę, to jest prosektorium” – ostrzega Tomasz.Prosta rada: światło, kolor, tło – to dziś część zawodowego wizerunku. „Polecam na tło zrobić zdjęcie swojego pokoju i przepuścić je przez AI — w stylu komiksowym albo nowoczesnego obrazu.” Brzmi jak sztuczka influencera, ale działa.Jedno z najważniejszych zaleceń Tomasza brzmi jednak zupełnie serio: „Żadnych prywatnych zdjęć nie wrzucam.” Autentyczność? Tak. Ekshibicjonizm? Nie. Bo w sieci prywatność jest jak waluta – jeśli ją stracisz, trudno ją odzyskać.Small talk, czyli rytuał biurowego człowieczeństwaZasady nie kończą się na Zoomie. Wciąż obowiązuje stary rytuał – small talk. „Small talk różnie wygląda w różnych częściach świata” – zauważa Tomasz. – „W Polsce musi być zawsze, bo przejście od razu do tematu to coś bardzo zimnego.”Socjolożki Dorota Peretiatkowicz i Katarzyna Krzywicka w pełni się z tym zgadzają. „Jak zalega cisza, to z siebie robię bekę” – przyznaje Dorota. Jej metoda? Humor i dystans. A jeśli naprawdę nie ma czasu na uprzejmości: „Mówię wtedy: bez gry wstępnej dzisiaj. Moi pracownicy szybko się tego ode mnie nauczyli.” Katarzyna dodaje krótko: „Small talki są ważne.”
undefined
Oct 20, 2025 • 37min

„Coraz częściej czytamy pod kołdrą”. Dr n.med. Katarzyna Skonieczna o zasadzie 20-20-20 i krótkowzroczności u dorosłych | „Jak zdrowie”, odc. 9

Coraz więcej dzieci i dorosłych nie widzi dobrze tego, co znajduje się daleko – za to świetnie rozpoznają ikony aplikacji na ekranie telefonu. Czy naprawdę grozi nam epidemia krótkowzroczności? Jak zatrzymać postęp wady? I na czym polega laserowa korekta wzroku? W podcaście „Jak zdrowie” Anna Augustyn-Protas rozmawia z dr Katarzyną Skonieczną, okulistką z Kliniki Optegra, o tym, jak cyfrowy styl życia zmienia nasze oczy – i co możemy z tym zrobić. Sponsorem podcastu są Kliniki Okulistyczne Optegra.Cyfrowe czasy, cyfrowe oczyJeszcze dwie dekady temu krótkowzroczność była jedną z wielu wad wzroku, ujawniającą się zwykle w okresie dojrzewania. Dziś – według danych Światowej Organizacji Zdrowia – problem ten dotyczy już ponad połowy młodych ludzi w krajach rozwiniętych.– To nie przesada mówić, że mamy do czynienia z epidemią – mówi dr n. med. Katarzyna Skonieczna, okulistka z Kliniki Optegra. – Coraz częściej do gabinetu trafiają dzieci w wieku 5–6 lat z pierwszymi objawami krótkowzroczności. A jeszcze kilka lat temu ten problem pojawiał się znacznie później.Skąd ten nagły wzrost? Ekspertka nie ma wątpliwości: cyfrowy styl życia. Smartfony, tablety, komputery – urządzenia, które wymagają od nas ciągłego wpatrywania się w ekran z bliska. To właśnie wielogodzinne patrzenie w bliż – często bez żadnej przerwy – uruchamia mechanizm akomodacyjny oka, zmuszając mięśnie do ciągłego napięcia.– Coraz częściej czytamy pod kołdrą, z telefonem niemal przy twarzy – przyznaje dr Skonieczna. – To nie jest tylko złe dla snu. To także ogromny wysiłek dla naszych oczu - dodaje.Wada, której można nie zauważyćKrótkowzroczność to wada polegająca na tym, że promienie światła skupiają się przed siatkówką, a nie na niej – przez co obraz odległych przedmiotów jest rozmazany. Typowy objaw? Problemy z rozpoznaniem numeru autobusu, tablicy w klasie czy znaków drogowych. Ale nie zawsze.Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że nie każda krótkowzroczność to krótkowzroczność. Istnieje też tzw. krótkowzroczność rzekoma, która nie wynika z budowy oka, ale z przemęczenia układu wzrokowego – właśnie przez długie godziny wpatrywania się w bliskie obiekty. Ta może być odwracalna, jeśli odpowiednio zareagujemy.Trzy złote zasadyBadania mówią jednoznacznie: osoby, które spędzają więcej czasu na świeżym powietrzu, mają mniejsze ryzyko rozwinięcia krótkowzroczności. Naturalne światło i obserwowanie otoczenia w różnych odległościach działają ochronnie na rozwijające się oczy.– Styl życia ma kluczowe znaczenie – podkreśla ekspertka. W krajach, gdzie dzieci nadal spędzają czas poza domem, krótkowzroczność jest znacznie rzadsza.Co można robić na co dzień? Oto trzy złote zasady:Reguła 20-20-20 – co 20 minut pracy przy ekranie zrobić 20 sekund przerwy i spojrzeć na coś oddalonego o 20 stóp (czyli około 6 metrów).Minimum dwie godziny dziennie na dworze, nawet w pochmurne dni.Regularne badania wzroku, zwłaszcza u dzieci – nawet jeśli nie skarżą się na problemy.Co jeszcze lubią oczyWzrok nie istnieje w oderwaniu od reszty ciała. Na zdrowie oczu wpływa dieta bogata w antyoksydanty (np. luteina, cynk, witamina A i C), regularny sen oraz aktywność fizyczna.– Ruch poprawia ukrwienie całego organizmu, także siatkówki oka – tłumaczy okulistka. – A sen pozwala naszym oczom odpocząć po całym dniu intensywnej pracy.Warto też dbać o higienę pracy z ekranem – właściwe oświetlenie, ergonomię miejsca pracy, częste mruganie i wspomniane już przerwy.Epidemia, którą możemy zatrzymaćKrótkowzroczność nie musi być wyrokiem – ani w dzieciństwie, ani w dorosłości. Kluczem jest świadomość, profilaktyka i wczesne reagowanie. A jeśli wada już się rozwinie – nowoczesna okulistyka oferuje bezpieczne i skuteczne rozwiązania.– Nasze oczy są stworzone do patrzenia w dal – przypomina dr Skonieczna. – A my zamykamy je w świecie kilku cali ekranu. Jeśli chcemy to zmienić, musimy zacząć od codziennych nawyków – swoich i naszych dzieci.Sponsorem podcastu są Kliniki Okulistyczne Optegra.
undefined
Oct 15, 2025 • 56min

„Donosicielstwo w korpach to jakaś plaga”. Jak rozmawiać w pracy, żeby nie stracić twarzy (ani cierpliwości)? | „zaTASKowani 2”, odc. 8

„Myślałam, że ASAP to imię” – mówi Dorota Peretiatkowicz w podcaście „zaTASKowani 2”. O tym, jak zmienia się język pracy i gdzie czyhają pułapki – także międzypokoleniowe – rozmawiamy w ósmym odcinku z Dorotą oraz jej drugą połową w duecie Socjolożki.pl, Katarzyną Krzywicką oraz Tomaszem Wileńskim, CEO iSlay_tech. To rozmowa o mailozie, milczeniu w odpowiedzi i przekleństwach, które czasem bywają bardziej zrozumiałe niż korpomowa.Dziś rozmawiamy o zasadach etykiety w pracy związanej z językiem, ale żeby nie wyszedł z tego jeden z prostych poradników, które jak wiadomo w prawdziwej korporacji raczej nie działają, podejdziemy do tematu bardziej autorsko i selektywnie, w zacnym gronie –znawców tzw. pracowych szachów: Tomasz Wileński, prezes firmy analitycznej, iSlay_tech, który posiada ponad 20 letnie doświadczenie w branży internetowej oraz Dorota Peretiatkowicz i Katarzyna Krzywicka, które po latach spędzonych w korporacjach założyły firmę Socjolożki.pl.Korpomowa nie ma być eleganckaZaczynamy od języka, bo z nim jest najwięcej problemów - z jednej strony – tego używanego w pracy nie lubimy, wkurzają nas te wszystkie asapy, deadliny, in progresy a z drugiej z powodu różnic pokoleniowych nie rozumiemy się wzajemnie i często za nim nie nadążamy, co potwierdza raport „Nie mów do mnie asap!” na zlecenie firm rekrutacyjnych Rocket Jobs i Just Join In. Aż 87 proc. pracowników biurowych regularnie słyszy w miejscu pracy słowa lub sformułowania, które wywołują ich irytację. Najbardziej wkurzają nas anglicyzmy oraz ponaglenia i zbywające: „nie wiem", „nie pamiętam”. Co ciekawe wulgaryzmy przeszkadzają tylko 10 proc. ankietowanych. Dorota mówi: w pracy zdarza jej się „bluzgać straszliwie”. Tomasz dodaje, że osoby zbyt ugrzecznione bywają w zespole postrzegane jako nienaturalne.Historia, która się dobrze starzejeJednak język, choć często budzi emocje, nie jest tylko kwestią stylu. Z jednej strony, wielu pracowników traktuje go jako barierę – aż 1/3 przyznaje, że zdarzyło im się poczuć zawstydzonymi, gdy nie rozumieli jakiegoś pojęcia. Z drugiej, niektórzy widzą w skrótowości i zwrotach zapożyczonych z angielskiego sposób na zwiększenie dynamiki i precyzji przekazu.Tomasz Wilenski zauważa, że język „zwinny”, oparty na skrótach, lepiej odpowiada na tempo współczesnych projektów. Ale jednocześnie podkreśla wagę długofalowej odpowiedzialności za to, co piszemy. – Staram się, żeby moja historia w internecie dobrze się zestarzała. Jeśli ktoś za trzy lata trafi na moją wymianę komentarzy na Linkedinie, chciałbym, żeby nie było mi wstyd – mówi.„Dear Asap”Kolejnym problemem jest brak wspólnego kodu językowego w zespole, który często ma charakter pokoleniowy. Młodsze osoby – osłuchane z anglicyzmami, wychowane na komunikatorach – operują skrótami jak rodzimym językiem. Starsi pracownicy mogą czuć się wykluczeni, a w konsekwencji – mniej pewni siebie w sytuacjach zawodowych. I choć wielu z nich nie przyzna się do niewiedzy wprost, frustracja może narastać. Dorota Peretiatkowicz opowiada anegdotę: przez długi czas była przekonana, że „asap” to po prostu imię i pisałam w mailach „dear Asap”.W tym kontekście warto przypomnieć zasadę, o której mówił Janusz Głowacki: unikaj pierwszych reakcji, bo są szczere. Choć może brzmieć ironicznie, dobrze oddaje emocjonalne tło językowych nieporozumień. W pracy, jak nigdzie indziej, słowo może stać się źródłem niechcianego konfliktu.W środowisku korporacyjnym, w którym wszystko można zinterpretować jako sygnał – począwszy od godziny wysyłki, przez kolejność adresatów, aż po ton wiadomości – ważna bywa adekwatność reakcji i umiejętność czytania tzw. niepisanych znaków.

The AI-powered Podcast Player

Save insights by tapping your headphones, chat with episodes, discover the best highlights - and more!
App store bannerPlay store banner
Get the app