Zen Jaskiniowca – zrozumieć i wcielić

Zen Jaskiniowca – zrozumieć i wcielić
undefined
May 17, 2017 • 18min

Gene Simmons czyli życie jako sztuka bezwstydnego sięgania po WIĘCEJ (również pieniędzy)

Dziś wpis nieco mniej egzystencjalny niż ostatnimi czasy, choć jego główny bohater, Gene Simmons absolutnie by się z tym nie zgodził. Gene uważa, co zaraz zobaczysz, że PIENIĄDZE, a właściwie WIĘCEJ PIENIĘDZY to droga jak najbardziej egzystencjalna. Gene pojawiał się już tutaj i na fanpege'u ZenJaskiniowca nie raz i nie dwa, ale wiem, że w Polsce nie jest szczególnie dobrze znany, dlatego, dosłownie w paru słowach o tym kim jest i dlaczego warto go posłuchać. To co podoba mi się z nim najbardziej to fakt, że absolutnie nie krępuje się tego kim jest i czego pragnie od życia. A tym samym wpisuje się w nurt BEZWSTYDU - czyli żądania od siebie, od innych i od świata tego, co uważa za ważne. Gene jest również jedną z niewielu postaci, która nie udaje: jest oportunistą, jest egoistą i pod wieloma względami - hedonistą, jednak z paroma bardzo znaczącymi ograniczeniami. Jako założyciel jednego z największych amerykańskich zespołów rockowych, KISS, Gene nigdy nie pił, nigdy nie ćpał i nigdy nie palił. Nie uprawia też hazardu. Nie robi absolutnie niczego, co może pozbawić go pieniędzy lub zmniejszyć możliwości ich zarabiania. Pieniądze, więcej pieniędzy, kobiety i więcej kobiet - oto Gene Simmons. Jego majątek szacowany jest na 300 milionów dolarów a Gene łapie się w pierwszej dwudziestce najbogatszych muzyków świata. Zobaczmy zatem co ma nam do powiedzenia w kwestii pieniędzy, zarabiania pieniędzy, oraz, oczywiście, w kwestii zarabiania JESZCZE WIĘCEJ pieniędzy. Gene i jego prawdziwy romans, czyli z miłości do pieniędzy "Moja filozofia jest prosta: żyję, więc chcę cieszyć się życiem a sposobem na to jest posiadanie dużej ilości pieniędzy. Bo pieniądze kupują wszystko, czego miłość kupić nie może. (...) Tak więc mam obowiązek, w tym wypadku względem siebie, by zarobić pieniędzy WIĘCEJ a nie mniej. Jeśli esencją wszystkiego co robisz, od momentu kiedy wstajesz rano do chwili kiedy kładziesz się spać, będzie pytanie: 'JAK MOGĘ ZAROBIĆ WIĘCEJ PIENIĘDZY?' będziesz absolutnie zszokowany tym, ile zdołasz ich zarobić." Pamiętaj, że Twoja podświadomość działa na zasadzie pętli - ciągle "mieli" coś w tle. Parę rzeczy ma pierwszeństwo i priorytet - a są to między innymi pytania. W przypadku pytania, podświadomość próbuje "zamknąć" otwartą pętlę znajdując satysfakcjonującą odpowiedź.  Tym samym, koncentrując się na "JAK" zwiększasz szansę otrzymania odpowiedzi, na zasadzie tego, co w psychologii po polsku nazywa się "torowaniem" a po angielsku "primingiem". W skrócie - Twój umysł świadomy wyznacza cel a Twoja podświadomość - jak snajper - szuka okazji do wykonania zadania. "Słowo 'pragmatyczny' oznacza 'wiodący do pieniędzy.' Obok definicji pragmatyzmu Williama James'a ("prawdą jest to co działa") definicja Simmonsa jest moją ulubioną... "Nie chcę twojego klepania po ramieniu. Chcę twoich pieniędzy w MOJEJ kieszeni." ...czyli niekrępowana postawa przypominająca bezpośrednio kolejnego "bezwstydnego" żniwiarza pieniędzy, Conora McGregora... Kto $zuka ten ma "Jeśli nie jesteś gotowy mówić wszystkim wkoło kim jesteś i czym się zajmujesz, ryzykujesz porażkę. Reklamuj się! To TY jesteś swoim najważniejszym produktem! To TY znasz siebie najlepiej! A przynajmniej, powinieneś. To TY jesteś swoim największym potencjałem na zbiór najbardziej żyznych plonów jakie życie może zaoferować." Przypominam, że bycie swoim najważniejszym potencjałem i domaganie się tego co najlepsze ma swoją cenę: musisz być autentycznie, rynkowo, coś wart(a). A więc, będąc swoim najważniejszym narzędziem, musisz rozwijać się i musisz o siebie - pod każdym względem - dbać. Przypominam, że Gene, pomimo bycia rockowcem, nie pije, nie pali i nie ćpa. Nie dlatego, że już nie może, tylko dlatego, że od samego początku podjął taka DECYZJĘ. "Moja sugestia jest prosta: ZOSTAŃ SWOIM NAJWIĘKSZYM FANEM. Ja jestem sobą absolutnie zafascynowany (...) To JA jestem swoim bohaterem. Tak więc, jeśli Twoje 'TY' nie działa, zmień je! Zrób wszystko co trzeba! Bądź elastyczny!" I tak,
undefined
Apr 12, 2017 • 26min

Krótki wpis o problemie z alkoholem

W jednym z komentarzy na moim kanale YouTube, ktoś zapytał mnie o alkohol i o sposoby radzenia sobie z nim. Oczywiście, dodać to muszę, nie jestem specjalistą, fachowcem czy macherem od tego czym są nałogi i jakie są sposoby radzenia sobie z nimi - więc jeżli uważasz, że masz problem (albo że możesz go mieć) skorzystaj z fachowej pomocy - cokolwiek to w tym wypadku ma oznaczać. Ale skoro razem już tu jesteśmy, oto parę moich przemyśleń i doświadczeń dotyczących tego srogiego nauczyciela - Alkohola. A zaczniemy od gościa, który często tutaj bywa - i nie, nie jest to William James. Zaczniemy od czcigodnego Friedricha Nietzsche (będzie go dziś sporo!) i od tego oto cytatu: "Dwa wielkie narkotyki europejskie: alkohol i chrześcijaństwo (...)" - Nietzsche, Zmierzch Bożyszcz Panie i panowie - zacznijmy, że tak powiem - od tyłu. Otóż a mianowicie, nie wchodząc w szczegóły, w tym kontekście "chrześcijaństwo" oznacza nadwrażliwość, uczynienie ze słabości, marności, kruchości i litości głównych filarów życia społecznego. Zwrot "baranki boże" oddaje to, o czym mówi tu Fryderyk. Fryderyk ostrzega: "Nie bądź pizdą i frajerem!" No dobra, ale dlaczego alkohol? A to już wyjaśni nam krajan Adolfa Hitlera, Zigiego Freuda i Arnolda Schwarzeneggera, austriacki neurolog i psychiatra, o Friedricha Nietzsche się mocno wspierający, Viktor Frankl: W przeciwieństwie do tego, co głosi teoria homeostazy, napięcie nie jest czymś, czego należy bezwarunkowo unikać, tak jak nie powinno się bezwarunkowo gloryfikować spokoju umysłu czy spokoju ducha. Pewien stopień napięcia, jaki wyzwala w nas na przykład chęć wypełnienia określonego sensu, jest człowiekowi absolutnie niezbędny i stanowi warunek zdrowia psychicznego. Tym, czego potrzebujemy przede wszystkim, jest napięcie wynikające z ukierunkowania. Freud stwierdził kiedyś, że ‘ludzie są silni dopóty, dopóki bronią ważkiej idei’. (…) Tym, czego człowiek naprawdę potrzebuje, nie jest stan wewnętrznej równowagi, lecz raczej wewnętrzna walka, dążenie do osiągnięcia wartościowego dlań celu czy realizacji swobodnie wybranego zadania. No proszę, proszę - co my tu mamy? Czyżby zaprzeczenie "świętego spokoju" czy też buddyjskiej nirwany - rozumianej jako gładka tafla jeziora? Rozpakujemy to już za chwilę, bo idzie całkowicie pod prąd tego co głosi się dziś powszechnie i co baranki boże, jak na baranki przystało, unisono, zgodnie i stadnie potwierdzają - a wręcz się domagają! To NIE jest świat dla słabych ludzi... Ze sprzedażowo-marketingowego punktu widzenia, fajnym pomysłem jest wmówić komuś, że potrzebuje dokładnie tego, czego nie tylko nie potrzebuje - albo czego osiągnąć się nie da. Pomysł jest przedni, bo ludzi dziś sporo, a prawie każdej-jeden NIE rozumie, że ból, cierpienie, niepokój, strach czy lęk są naturalnymi składnikami naszego życia. Rozumieli to natomiast tak zwani egzystencjaliści, na czele których stał - nie zgadniesz Pan(i)! - sam Nietzsche z wcześniej i nieco bardziej na wschód mieszkającym Dostojewskim. Chłopacy rozumiały, że życie jest twarde i że właśnie na tym polega jego urok, czar i powab. Taka "szorstka przyjaźń" jak to określił niegdyś złotousty premier Leszek Miller. Urok, czar i powab, jak to elokwentnie określiłem, polega na tym, że jesteś głównym bohaterem swojego życia - i pomimo tego, że możesz mieć co do tego czasami wątpliwości - Twoje życie ma znaczenie, bo otaczają Cię inni ludzie, na których w sposób pozytywny lub negatywny promieniujesz. Weź sobie swój ulubiony film (poza pornosami!), książkę czy choćby komiks a zobaczysz, że fabuła prezentuje się tak: główny bohater, mniej lub bardziej (nie)zadowolony ze swojego życia, musi, nagle, zmierzyć się z aktywnymi i wrażymi siłami Chaosu. Przy czym Chaos ten jest nie tylko na zewnątrz - jest również w środku. Celem z Chaosem się zmierzenia jest zaprowadzenie Porządku. Z CHAOSU W PORZĄDEK. Z GÓWNA W ZŁOTO... ...tak oto wygląda fabuła, tak oto wygląda CEL Twojego życia. Dostojewski kontra Nietzsche: czyli broda w Chaosie kontra...
undefined
Mar 6, 2017 • 35min

O tęsknocie do osiągnięć i pragnieniu zmiany świata

A więc jest 5 lipiec 1991 roku a my przenosimy się do Hood Canal, w USA. Tak, wiem, że nie wiesz gdzie jest Hood Canal, też nie wiedziałem, ale sobie sprawdziłem i teraz już razem wiemy, że to w stanie Washington, niedaleko Seattle. To tam swój letniskowy dom mieli rodzice Billa Gates'a a mama Billa - wtedy jeszcze nie najbogatszego człowieka na świecie (ale już na liście najbogatszych) postanowiła zaprosić na obiad Warrena Buffetta. Rzecz całkowicie normalna - czyja mama nie zaprasza na obiad miliardera, prawda? Obaj panowie stanowili swoje przeciwieństwo - Buffett, który nie miał nawet komputera udawał, że bardzo chce przyjść a Gates, szef Microsoftu udawał, że jest zbyt zajęty aby się pojawić. Nie zmienia faktu, że do spotkania doszło. Mary Maxwell Gates, bo tak nazywała się mama, jak na panią domu przystało, zabawiała towarzystwo rozmową. W pewnym momencie zadała synowi Billowi i Panu gościu Warrenu, pytanie: Czemu zawdzięczacie swój ogromny sukces biznesowy, chopacy? Obaj panowie, unisono (czyli jednym głosem) w tej samej chwili powiedzieli: KONCENTRACJA! Gates i Buffett udają, że są zwykli i normalni [foto Zuma Press] Teraz: problem z koncentracją jest taki, że zawsze się na czymś koncentrujesz. Zazwyczaj nie na tym co trzeba i zazwyczaj głębia Twojego skupienia jest na poziomie muchy owocówki - ale jednak. Mózg - a będziemy odróżniali tutaj mózg od umysłu - musi ciągle na czymś się skupiać. To AD w ADD czy ADHD - czyli Attention Deficit (deficyt uwagi) to oksymoron. Ale oczywiście wiadomo o co chodziło - i Warrenu i Billu chodziło o to, co nauki wschodu nazywają "jednopuktowością" a co guru zarządzania, Peter Drucker nazywał "monomaniakalnością." W wielkim skrócie, chodziło  to, że chłopaki mieli swój cel, czyli swoją intencję i na tej intencji się skupiali. Ponieważ - generalnie - otrzymujesz to na czym się koncentrujesz, jako że skupiali się na zarabianiu pieniędzy (ewentualnie na zwiększaniu udziałów w rynku) dostawali to co chcieli. Dusan Djukich, pół żartem - pół serio ale całkowicie genialnie stwierdził, że my dziś nie mamy problemu z Attention Deficit Disorder (czyli ADD) tylko z INTENTION Deficit Disorder - deficytem nie atencji a intencji, z brakiem wizji, brakiem motywu przewodniego dla naszego życia. Z brakiem misji, której się - świadomie - oddajesz. I, niestety, mam przykrą możliwość obserwowania teraz, wśród ludzi mi bliskich, czym takie gówno się kończy. Bo gdy tracisz z oczu SWOJĄ prawdziwą wizję, swoją intencję (lub gdy jej po prostu nie masz) zaczynasz zajmować się celami zastępczymi - rozpraszaniem, rozpieprzaniem i autosabotowaniem. Ale, teraz, przenosimy do starożytnej Grecji, gdzie poznajemy trzech braci: Erosa, Himerosa oraz Potosa (nie, nie pAtosa, tylko pOtosa, tam jest O a nie A!). Erosa zna każden jeden: bóg miłości i seksualnej namiętności. Himeros, ciut mniej znany, był od miłości i pożądania niespełnionego. Natomiast nam - dla naszych potrzeb - potrzebna jest uwaga na Potosa: bo on, owszem, jest i od miłości i od namiętności - ale pod kątem tęsknoty, pragnienia, dążenia i marzenia. Potos, kaleki, ale wciąż z jajami! Dziś, Potos, pisany czasami jako Pothos, kojarzony jest z Aleksandrem Wielkim - jednym z największych przywódców i zdobywców w historii świata. Jim Morrison z The Doors wzorował na Aleksandrze Wielkim swój look - patrz włosy i lekko przechylona na bok głowa. Ale dlaczego Potos kojarzony jest Iskanderem (bo tak Aleksandra Wielkiego wciąż nazywają Arabi...)? "BYĆ ACHILLESEM SWOICH CZASÓW Aleksander pragnie być Achillesem swoich czasów. Pełna symbolicznych gestów wyprawa na Persję ma być powtórzeniem wyprawy trojańskiej, a zarazem - poprzez nawiązanie do najazdu Kserksesa na Grecję - wznowieniem wojny Europy z Azją (...) W rezultacie armia Aleksandra przemierzy 22 tysiące kilometrów na trzech kontynentach i powstanie państwo o niespotykanym dotąd zasięgu w dziejach świata. Dlaczego jednak Aleksander wyrusza na podbój Persji, a potem innych krain? Starożytni biografowie,
undefined
Jan 24, 2017 • 20min

BERNIE ECCLESTONE: O tym, że sukces zależy od dyktatorskich skłonności

W wieku raptem 86 lat, z majątkiem szacowanym na jedyne 3-5 miliardów $ i tylko po prawie 40 latach trzymania za jaja KILLERÓW z F1 odchodzi jej KRÓL - Bernie Ecclestone. Możemy być pewni, że Bernie nie jest kolesiem, który żyje jedynie wspomnieniami. Odchodzi nie dlatego, że chce - tylko dlatego, że musi. Formula One Group  została sprzedana za 4,4 miliarda dolarów... 100% narcystycznego przywódcy   A oto parę biznesowych lekcji Berniego: Bez ZYSKU nie ma zabawy KONFLIKT jest naturalnym składnikiem zarabiania $$$ Istota WYGRYWANIA polega na bezwzględności i wyczuleniu na słabość (ich słabości są Twoim wywyższeniem i okazją) Niczego nie oddawaj bez WALKI (patrz #2) Twoja REPUTACJA jest ważniejsza niż $$$ (szczególnie jeśli to reputacja twardego i bezwzględnego gracza) SUKCES zależy od dyktatorskich skłonności (narcystyczny lider!) Wzbudzaj PODZIW i TRWOGĘ NIGDY się nie poddawaj. MUSISZ WYGRYWAĆ! SZCZĘŚCIE polega na WYGRYWANIU za wszelką cenę Czarodziej przepełniony pasją...   Parę cytatów KRÓLA Killerów: "Pieniądz nigdy nie kłamie." "Pokażcie mi kogoś, kto umie przegrywać a ja pokażę wam prawdziwego przegranego." "Największa szansa leży w znalezieniu graczy, którzy mają pecha. Uwielbiam grać przeciwko pechowcom." "Szczęście ogranicza się do patrzenia jak szalone ryzyko materializuje się i stawka idzie w górę." "Tocząc boje wolę bliskie, ciche zapasy od hałaśliwej otwartej wojny." "Nie wściekaj się - zemścij się." "Nie lubię być na końcu czegokolwiek!" "Jedyną przeszkodą na drodze do zrobienia tego tak jak trzeba są ludzie. Twój sukces zależy więc od Twoich dyktatorskich skłonności. "Jeśli nie umiesz jeździć na dwóch koniach nie powinieneś pracować w cyrku." "Najpierw wejdź do gry, potem wzbogać się a na końcu zostań uczciwym człowiekiem." [powiedziane żartem, a może nie...] "Pieniądze mnie nie napędzają. Są produktem ubocznym, nie moją ambicją, choć miarą mojego sukcesu jest właśnie forsa." "Jestem wystarczająco arogancki, żeby wiedzieć, że postępuję słusznie." "W tej grze robisz to czego chcesz a nie to, czego oczekują od Ciebie inni. Nie wolno się poddać. Musisz wygrywać." "W życiu większość rzeczy zależy od wyczucia czasu." "Nie jestem małą dziewczynką i wierzę w walkę o to co słuszne." "Mam gdzieś co myślą o mnie ludzie. Wykonuję swoją robotę najlepiej jak umiem." "Ból jaki czuję w związku z porażką jest wielkim bodźcem do wygrywania. Po prostu kompletnie nie umiem przegrywać." Nawet pobicie jest okazją do zarobienia! Oraz kilka cytatów o nim: "Silna potrzeba dominacji, sukcesów i wygrywania." "Wygrywanie za wszelką cenę jako główna wartość i główne źródło szczęścia." "Jego sukces zależy od zduszenia woli oponenta." "Gra w jednoosobowej drużynie i żąda bezwzględnej lojalności." "Nie znosi być upokarzany." "Bezwzględność przysłonięta zaraźliwym entuzjazmem." "Całkowita szczerość jest mu oba." "Sentymenty uznaje za słabość." "Wie czego chce i nie znosi sprzeciwu." "Uwielbia toczyć bitwy." "Zawsze chętny do walki o potwierdzenie swojej pozycji." "Działa bardzo szybko." "Zysk i interes własny zawsze na pierwszym miejscu." "Źródłem jego fortuny jest wykorzystywanie słabości konkurentów." "Niczego nie oddaje bez walki i za darmo." [Cytaty pochodzą z książki Toma Bowera "Formuła 1 to ja. Bernie Ecclestone".  Wyd. Marginesy, tłumaczenie: Anna Gralak] Jeśli znasz już mój najbardziej niepoprawny politycznie program TRUMPNOZA! Królowie, killerzy i frajerzy znajdujesz w postaci Berniego 100% potwierdzenia o tym co mówiłem przy okazji Prezydenta Donalda J. Trumpa i narcystycznych przywódców opisywanych przez Michael Maccoby. Zrozumienie tego jacy są narcystyczni przywódcy pozwoli Ci zrozumieć sukces. Zrozumienie sukcesu znacznie zwiększy szansę na to, że go osiągniesz. Jeśli nie znasz jeszcze TRUMPNOZY! i obce są Ci pojęcia królów, killerów, frajerów, pojęcie narcystycznego przywództwa i Dekalogu Trumpa i roli konfliktu oraz gniewu w osiąganiu sukcesu -...
undefined
Dec 1, 2016 • 50min

Być jak Conor McGregor

Zanim przejdziemy do tego JAK ROBI SUKCES największa obecna gwiazda MMA - o ile nie sportu w ogóle - parę malutkich wyjaśnień. Oczywiście nie chodzi o to, żeby być jak Conor - bo w życiu nie chodzi o to, żeby być jak ktoś inny. Właściwy tytuł powinien brzmieć "Jak tworzyć siebie i swoje życie w oparciu o to co robi Conor McGregor" ale ten tytuł jest po pierwsze za długi a po drugie mniej sexy a mi zależy na tym, by jak najwięcej ludzi skorzystało z tego co opiszę. Przez skorzystanie mam na myśli nie tylko przeczytanie czy posłuchanie ale ZASTOSOWANIE w swoim życiu. Wiedza, której nie wcielamy w czyn to zwykła mentalna masturbacja i przykład ukrytego strachu (bo "lenistwo" jest strachem o czym nieco później). KONFRONTACJA czy autosabotaż? Drugi element do wyjaśnienia to to, że jest absolutnie niezbędnym posiadanie swoich idoli, ludzi, których podziwiasz i którzy Cię inspirują. Mówił o tym Robert Mooore i mówiłem o tym sporo ja na seminarium z męskich archetypów, które możesz kupić tutaj. I nie chodzi o to, żeby wpadać w kompleksy poprzez głupie porównywanie się. Ludzie, którzy są dla Ciebie inspiracją są jak latarnia morska. Latarnia morska nie jest po to, żeby statki ślepo i bezmyślnie płynęły prosto na nią rozbijając się. Jest ona punktem odniesienia, świeci światłem, które pozwala Ci przemieszczać się we właściwym kierunku. Obserwuję i uczę się od innych, jednak skupiam się na sobie. Bo zwycięzcy koncentrują się na tym, co mogą kontrolować - Conor McGregor Tak więc, powtarzam jeszcze raz - nie chodzi  o to, by być klonem. To nie ma sensu. Chodzi o to, by poznać mechanizmy a potem STWORZYĆ SIEBIE w oparciu i sprawdzone modele. Zresztą sam McGregor przyznaje, że wzorował się w wielu aspektach i na Alim i na Mayweatherze. A jednocześnie pokazuje nam - co jest dość logiczne jak sam(a) mi zaraz przyznasz - że bycie unikalnym polega na byciu unikalnym a nie byciu wtórnym. Kto mnie inspiruje? Ludzie, którzy działają na przekór szansom, którzy robią to, czego nikt nie zrobił wcześniej. Tytani pracy, którzy gonią za marzeniem niezależnie od ceny - Conor McGregor Pokaż idoli a powiem Ci kim jesteś Dlatego, jeśli pozwolisz, zobaczymy teraz szkielet sukcesu Conora McGregora. Najważniejszą podpowiedź, w jednym z wywiadów, dał nam jego trener, mentor i przyjaciel - John Kavanagh. Zapytany o powód astronomicznego wzlotu Notoriousa, powiedział, że przyczyny są 3: Postawa Osobowość Pracowitość I właśnie w oparciu o ten podział przeanalizujemy sobie to co robi i to JAK ROBI SIEBIE Conor McGregor. Fantastyczny to podział i nie wiem komu mam dziękować za niego bardziej: błyskotliwości tego trenera czy mojej nieustępliwości w poszukiwaniu coraz nowszych materiałów i wyjaśnień sukcesu wielkich ludzi. W każdym bądź razie nieważne - ale ważne jest to co następuje. POSTAWA: oryginalnie, Kavanagh użył słowa "MINDSET", które można przetłumaczyć zarówno jako postawę jak i nastawienie czy sposób myślenia. I już Ci mówię dlaczego zdecydowałem się na to pierwsze. Nastawienie wydaje mi się być bardziej kontekstowe, bardziej sytuacyjne. Postawa - tak jak ja to czuję (a jesteśmy gatunkiem, który CZUJE znaczenie słów, o czym nieco później) jest bardziej prosta, bardziej czarno-biała i bardziej totalna. Wyjaśnijmy to sobie, bo jest to koncepcja która - obiecuję Ci to - ZMIENI TWOJE ŻYCIE i to już za chwilę. Ale zanim zmienimy razem Twoje życie, na chwilę przenosimy się do USA, do Arizony, gdzie mieszka i żyje (bardzo dobrze żyje, na wszystkich poziomach dodajmy) człowiek, o którym nigdy nie słyszałeś: Steve Hardison. Steve Hardison - nie tylko Conor umie się ubierać! Steve Hardison jest coachem (takim od coachingu), który nie przez przypadek nosi przydomek THE GREAT lub THE GREAT ONE - bo w tym pretensjonalnym biznesie jest właśnie latarnią, która świeci prawdziwym, ożywczym światłem. Hardison, z którym współpraca roczna kosztuje nawet 1 milion dolarów a chętni czekają w kolejce nawet do 5 lat pracuje głównie w oparciu o POSTAWĘ.
undefined
Oct 26, 2016 • 39min

O intencji, życiu z premedytacją i wyścigu szczurów

A dziś, altruistycznie Wam służący Wujek Rafciak opowie o tym jak ustawiać swoją intencję, opisze strukturę skutecznego działania w realnym świecie a nawet podpowie, jak być górą w wyścigu szczurów a nawet niezależnie od niego. Swoją drogą - co za koszmarna metafora. Wyścig szczurów. Fatalna. Jeśli wypisujesz się z udziału, swoją nieporadność i lęk maskując obojętnością i "moralną wyższością", przyglądasz się temu jak głupsi od Ciebie zyskują. Twoim kosztem zazwyczaj. Wszak nie jesteś szczurem, czyli stworzonkiem podłym i plugawym. No a jeśli bierzesz udział, to co, nagle stajesz się zapchlonym gryzoniem? Skoro był Król-Jaszczur, to może być i Król-Szczur! Jacyś chętni? (Będę używał formy męskiej, ale wpis dotyczy kobiet, mężczyzn a nawet tych niezdecydowanych!) Tak więc metafora wyścigu szczurów jest fatalna. W ogóle warto zwrócić uwagę swoje na metafory bo przechodzą one podprogowo. I jest prawdą - do pewnego stopnia - że Twoje metafory będą decydowały o Twoim życiu. Zatem polecam ostrożność. Bo jest różnica pomiędzy "wyścigiem szczurów" a sprawdzaniem i rozwijaniem swojej inteligencji emocjonalnej i społecznej. Prawda? Nagle ze szczura stajesz się oświeconym badaczem. To się nazywa przeramowanie, tak przy okazji. Jedna z ukochanym tajnych broni polityków. Ale o tym już przy innej okazji, bo mamy dziś sporo materiału do przerobienia. Jakiś czas temu ktoś kogo dobrze znam napisał do mnie w związku z przykrościami, jakie spotykają tę osobę w pracy. Pracy w korporacji dodajmy. Akurat byłem w trakcie pisania posta o intencji i życiu z premedytacją - więc postanowiłem temat połączyć w kontekście pracy. Oczywiście nie musisz być na etacie - każdy znajdzie tu coś dla siebie. A dlaczego? A dlatego, że jak już wielokrotnie wspominałem, życie jest rywalizacją (uwaga - metafora!), życie jest konfliktem (uwaga - metafora!) a nawet życie bywa wojną (uwaga - kolejna metafora!). Dodatkowo, jeśli nie jesteś tu pierwszy raz to wiesz, że nie zajmuję się tym jak być "powinno" tylko tym jak jest i jak byś chciał, żeby było. Niewiele rzeczy odbiera życiową skuteczność tak bardzo jak ciągłe życie w oparciu o to co być "powinno". Mijają wieki a nic się nie zmienia! Ale teraz MASZ WYBÓR! Niezależnie od tego czy wierzysz w Boga, bogów, siły wyższe, chaos, losowość czy też w nic nie wierzysz - świat ma totalnie w dupie co akurat Ty sądzisz, że być powinno. Nikogo to nie interesuje. I powiem więcej - Ciebie też nie powinno. Im bardziej otworzysz się na to co jest, tym większą skuteczność masz szansę osiągnąć. Słowo "powinno" jest naprawdę debilizmem i źródłem niemocy. Sprawia, że żyjesz w świecie iluzji krocząc nieuchronnie do świata fantazji. Mówiąc inaczej, zaczynasz być frajerem. Temat ten omówiłem w tym wpisie. Tak więc, to co być "powinno" nie ma znaczenia. Ale znaczenie ma to, co Ty chcesz, żeby było. Jesteśmy tu tylko na chwilę, więc warto być świadomym swoich prawdziwych wartości (o czym nieco później), i przeżyć życie mając możliwie jak najwięcej radochy (i NIE mówię tu o autosabotażu i marnowaniu swojego czasu czy zdrowia) przy minimum kompromisów. Tak więc, ważne jest to czego chcesz, a to czego chcesz wynika z tego, czego podświadomie pragnie nasz gatunek. Bo, musisz zapamiętać to na zawsze: struktura determinuje funkcję i nasza biologia jest przeznaczeniem a to oznacza, że - o, znowu metafora! - wyżej dupy nie podskoczysz. Przykro mi to stwierdzić, ale natury ludzkiej nie da się zmienić (ale dzięki temu możemy czerpać gotowe wzorce sprzed setek lat i zwiększać swoją skuteczność - widzisz, znowu przeramowanie!) Jeśli nie może być przyjemnie, niech chociaż będzie KORZYSTNIE! Tak więc 3 elementy, których pragniemy podświadomie to: korzyść wpływ kontrola Jak bardzo lubisz dostawać od życia po dupie? Jak bardzo lubisz tracisz to co już masz? Jak bardzo lubisz czuć bezradność patrząc jednocześnie jak inni zyskują? Nie za bardzo? Zatem korzyść została omówiona. Przy okazji korzyści ważne jest jeszcze to: wszyscy,
undefined
Oct 6, 2016 • 18min

O tym jak zmienić przekonania innych ludzi

Ostatnio na fanpage'u ZenJaskiniowca zamieściłem post o tym, że to dogmaty są naszym ukochanym narkotykiem, którym żywimy się w dzień i w nocy. Swoją drogą - jeśli jeśli nie polubiłeś mojego fanpage'a to polecam zrobić to teraz, chociażby dlatego, że tam materiały dodaję (niemal) codziennie a tu, na blogu, rzadziej. No więc ktoś napisał do mnie jak poradzić sobie z rosnącą frustracją na otaczające narzekanie i czarnowidztwo. Otóż odpowiedź dla niecierpliwych podam od razu a potem ją rozwinę. Jak sobie poradzić? Prosto. OLAĆ. Olać dokładnie tak jak wszystko, na co nie można mieć wpływu. A dlaczego nie można mieć wpływu? Przejdźmy zatem do sedna, jeśli pozwolisz! Oczywiście, można wyjść z jeszcze bardziej frustrującego założenia, że ludzie są logiczni, że są racjonalni i że można mieć wpływ na wszystkich i na każdego. Problem polega na tym, że ani nie jesteśmy logiczni, ani nie jesteśmy racjonalni ani nie możemy mieć wpływu na wszystkich i na każdego. I kiedy piszę, że nie jesteśmy logiczni i racjonalni to nie puszczam do Ciebie oczka udając skromność. Nie jesteśmy (i oni i ja i Ty) bo nie jesteśmy. Koniec kropka. Struktura determinuje funkcję mój przyjacielu. Biologia jest naszym przeznaczeniem. Nie ja (i nie Ty) wymyśliliśmy ten gatunek oraz to, jak działa nasz mózg i układ nerwowy. A działa tak, że wiele elementów - kluczowych elementów - jest podświadomych. Słowo podświadomość niewinnie sugeruje to, że procesów tych nie jesteśmy świadomi a gdy nie jesteśmy czegoś świadomi, nie możemy na to wpływać (no dobra, to nie do końca prawda, ale rysuję tutaj grubą kreską, ok?). EPO - w zanadrzu każdego szanującego się Czarodzieja! Więc pierwsze i najważniejsze założenie pozwalające na utrzymanie jako takiej normalności w tym domu wariatów brzmi: nie jesteśmy gatunkiem logicznym i racjonalnym. Podobnie jak sportem wytrzymałościowym, ludźmi też rządzi EPO. W tym wypadku EPO to mój skrót od (jak chcesz być autorytetem to musisz stworzyć swojego skróta, zwanego akronimem): Emocje Percepcje Odczucia "Logika" i "rozsądek" służą temu, by usprawiedliwić zachowanie, które zostało napędzone automatycznie przez nasze emocje, nasze percepcje (mentalne obrazy czy symbole) oraz odczucia. Moment, w którym zrozumiesz, że cały czas masz do czynienia (również wewnętrznie) z ubranym i rozgadanym ZOO, staje się momentem, w którym łapiesz nieco kontaktu z rzeczywistością. Gatunek myślący... Doskonale, pierwsze założenie za nami. Kolejne bardzo, bardzo ważne założenie to zrozumienie, że każdy z nas jest w biznesie ochrony swojego ego czy też poczucia własnej wartości. Co jest bardzo, bardzo ważne, bo jak rozumiesz już z punktu pierwszego, jesteśmy organizmami psycho-biologicznymi, czyli bardzo łatwo skrzywdzić nas emocjonalnie. Pojawiają nam się również 3 problemy: Opinie = Fakty: po pierwsze, jako że ludzie myślą skrótami, całkowicie nie odróżniają tego co jest opinią od tego co jest faktem. Dla nich faktem jest wszystko co myślą, co czują i co "wiedzą" (czyli co "myślą", że wiedzą). Co prowadzi nas do kolejnego problemu, czyli do... Moja rzeczywistość = jedyna rzeczywistość: gdy opinie stają się faktami, faktem staje się to, że ich rzeczywistość staje się tą jedyną obowiązującą. Spytaj w Korei Północnej. Czyli: jest tak jak JA "wiem" i koniec! Co z kolej prowadzi nas do kolejnego wniosku a mianowicie do takiego, że próba zmiany poglądów nie oznacza jedynie próby zmiany poglądów tylko bezpośredni atak na ego, poczucie wartości (a zatem na poczucie bezpieczeństwa) i na cały świat de facto. Ludzie może i wybaczają wiele, ale nie to, że ktoś zabiera im poczucie bezpieczeństwa. House z wrodzonym sobie optymizmem, ale jedynie w 80% poprawnie! Bardzo pomaga w tym kolejna przypadłość naszego jakże uroczego gatunku, czyli to, że, dla większości ludzi słowa są bardziej rzeczywiste niż sama rzeczywistość. To dlaczego najlepsi politycy, sprzedawcy, oszuści i uwodziciele są mistrzami w posługiwaniu się językiem.
undefined
Sep 1, 2016 • 26min

Możesz więcej! Męskie archetypy w służbie skuteczności

Spójrzmy prawdzie w oczy: Disney nas oszukał. Dlaczego? Nie potrzebujesz pogodnego, roześmianego "szczęścia". Szukasz władzy. Szukasz kontroli. Skąd wiem? Zaraz się dowiesz. Jesteś tu bo poszukujesz. Czytasz to, bo chcesz czegoś WIĘCEJ. A wszystko sprowadza się do skuteczności. Wszystko sprowadza się do tego ile masz władzy. I nie mówię o władzy w kontekście stanowisk - tylko o władzy nad sobą i nad środowiskiem zewnętrznym. Bo im więcej władzy, tym więcej kontroli. A kontrola jest świętym Graalem życia. I o ile nie jest możliwe, żeby mieć pełną kontrolę zawsze i nad wszystkim - całkowicie możliwe jest, żebyś MÓGŁ WIĘCEJ. Bo MOŻESZ WIĘCEJ! Czy istnieje pomiędzy nami jakaś inna różnica niż ta pomiędzy możnością a niemożnością, możnymi a niemożnymi? - Max Stirner Wierzę w modele. Święcie wierzę w modele. Dlaczego wierzę w modele? Bo modele to struktura a struktura zmniejsza ilość chaosu, zwiększając tym samym ilość porządku. Im więcej porządku tym więcej kontroli. Tym więcej władzy nad sobą i nad światem zewnętrznym. To właśnie o tym mówi powyższy cytat - jedyna różnica to ta, pomiędzy tymi którzy mogą a tymi, którzy nie mogą. Dobre modele, dobre struktury, dobre systemy sprawiają, że MOŻESZ WIĘCEJ! Pozwól, że podam Ci przykład. Spójrz na poniższą ilustrację. Na czym się koncentrujesz? Co potrafisz? I co o sobie sądzisz? Po raz pierwszy w życiu masz okazję poczuć się jak łódź podwodna. Absolutnie tradycyjnym modelem patrzenia na naszą psychikę jest podział na to co świadome i na to co podświadome. Dobry podział, bardzo prosty i bardzo wygodny model. Ale... Jeśli skierujesz swoje małe, kaprawe oczęta na prawo, zobaczysz jeszcze element obrazu siebie. A i owszem - obraz siebie jest elementem naszej podświadomości, jednak jest tak ważny, że akurat w tym modelu został wyodrębniony. Zatem jeszcze bardziej dokładny model - a więc model dający nam więcej władzy / kontroli nad sobą i środowiskiem zewnętrznym - wygląda tak: część świadoma (to na co zwracasz uwagę) część podświadoma (Twoje umiejętności) obraz siebie (Twoja wewnętrzna reputacja) Parę tygodni temu byłem niezwykle uprzejmy popełnić post o jednym z 3 wielkich kotów psychoanalizy: Alfredzie ‚McAlfie” Adlerze. Dziś, bliżej przyjrzymy się bardziej znanemu, ale wciąż za mało docenianemu Carlowi Jungowi. Wewnętrzna ksywa: Pimpin' Gustav (szczegóły ksywy w linku powyżej). Jak na współwłaściciela fabryki luksusowych zegarków przystało, Pimpin' Gustav obczajał świat w zegarmistrzowską precyzją. Spojrzał więc na klasyczny model świadomości - podświadomości jednostki i powiedział: "Joł, joł, joł madafakaz! Czegoś tutaj brakuje!" (istnieją zarówno świadki jak i poważne źródła historyczne, potwierdzające całym swoim autorytetem, że autentyko tak powiedział. Jak bym cyk-cyk!). No więc, jak już wspomniałem, powiedział: "Joł, joł, joł. O czymś zapominacie! Przecież jest jeszcze jedna siła, która działa na tę łódź. I jest to siła zewnętrzna. To WODA!" W sumie dość logiczne, sam przyznasz, prawda? Dla niego tą wodą było to co nazwał podświadomością zbiorową - a dokładniej rzecz ujmując: archetypy. Przyznasz, że woda wyszła mi profesjonalnie! I tym samym zrodził się model - nomen omen - jeszcze bardziej głęboki. Pojawił się nowy element. Element, który - jak to mówią - zmienia wszystko. I o ile czasami robię sobie tutaj podśmieChujki (archetyp Kochanka swoją drogą) to serio nie rozumiem, dlaczego model ten nie jest szerzej znany. A więc czas to zmienić. Bo jeśli skumasz archetypy, skumasz siebie: przeszłego i obecnego. Oraz będziesz miał klocki (ok, klocek to niewłaściwe słowo w artykule kierowanym do facetów, sorry!) żeby zbudować skutecznego siebie. To co najważniejsze do zrozumienia i zapamiętania na tę chwilę to to, że archetypy to zewnętrzne siły, które non stop wpływają na Twoją psychikę. Tak samo jak wpływa na nas ciśnienie atmosferyczne, temperatura otoczenia czy grawitacja. A żeby zacząć latać, musisz zrozumieć i wykorzystać grawitację.
undefined
Jun 11, 2016 • 24min

O Twoim największym strachu i przyjemnym poczuciu mocy

Każdy coaching, każde szkolenie zaczynam od tych elementów, które rządzą naszym zachowaniem na poziomie nawet nie podświadomym - ale wręcz biologicznym. Po pierwsze rządzi nami Zasada Homeostazy - czyli przywracania równowagi. Co jest tą równowagą - inna sprawa, mówimy tu o elementach tak różnych jak pH, temperatura ciała, metabolizm, poziomy hormonów czy enzymów ale i to co nazywa się popularnie "osobowością" czy "strefą komfortu". W skrócie - bardzo źle znosimy poczucie braku kontroli i nierównowagi. Po drugie rządzi nami Zasada Przyjemności - Freud ją tak nazwał a mi się ta nazwa podoba, więc używam. Chodzi o to, że uciekamy od bólu i dążymy do przyjemności czy rozkoszy. Co jest tą przyjemnością, rozkoszą i bólem - jak już się domyślasz - to oddzielna historia. W trybie domyślnym, jako, że jesteśmy gatunkiem, który nie lubi ryzyka i obawia się straty (patrz Zasada Homeostazy) przyjemność oznacza mniejszy ból a nagroda oznacza NIE bycie ukaranym. Prościej  - dla większości "przyjemność" to mniej cierpienia. Trzecim elementem jest Zasada Warunkowania - i odnosi się do warunkowania klasycznego, czyli wracamy tutaj do omawianego już przeze mnie Pawłowa i jego śliniących się psów. Wyrabiamy sobie - w sumie nazbyt optymistycznie to napisałem, sorry - wyrabiane są nam automatyczne skojarzenia. Rzecz bardzo wygodna, bo można pozostać w pół śnie i nie myśleć. Więc działamy na zasadzie prostych skojarzeń. Typowy przykład: zielone światło - można; czerwone światło - nie można. Wszystko jest warunkowaniem, bo robiąc coś albo wzmacniasz warunkowanie już istniejące (kolejny papieros) albo zaczynasz wyrabiać nowe (klinowanie z rana po ciężkim meczu Euro). Przy okazji Zasady Homeostazy lubię mówić o niej jako o Potrzebie Kontroli - potrzebie biologicznej, dodajmy. Mało to popularne, bo jesteśmy warunkowani (patrz Zasada Warunkowania) do tego, że kontrola jest zła, że to inni, ci duzi ją mają - a my nie jesteśmy od tego, żeby kontrolować, tylko od tego, żeby pokojowo współistnieć z naszymi towarzyszami (nie, wróć, nie ma już przecież towarzyszy...) - więc z naszymi współpasażerami w tej podróży zwanej życiem. Bo widzisz - celem każdego celu jest chęć zwiększania (lub utrzymania) kontroli. Tako rzekł Hyatt a ja za nim wziąłem i powtórzyłem. Ale tylko ze 394 razy! Nie dowierzasz? OK. Po co to czytasz? Chcesz się czegoś dowiedzieć, nauczyć? A po co chcesz się dowiedzieć i nauczyć? Żeby zwiększyć swoją percepcję kontroli nad życiem, nad sytuacją, nad ............
undefined
Jun 5, 2016 • 21min

Czego uczy nas Król-Wojownik Muhammad Ali Wielki

Jest w filmie "I Am Ali" taka scena, kiedy Mike Tyson mówi: Nie da się naprawdę wyjaśnić jaki jest Ali. Nie ma słów, które potrafią to określić. Nawet słowo "wielki" tego nie oddaje. Trzeba by stworzyć jakiś nowy wyraz. A najbardziej zabawne jest to, że wszystko zaczęło się, kiedy w wieku 12 lat ktoś ukradł mu rower marki Schwinn. Przypadek (lub Przeznaczenie) sprawił, że najbliższy policjant był trenerem boksu. I tak oto gówno zostało zamienione w złoto (nazywam to Alchemią Życia) a gniew, dzięki nakierowaniu go i dzięki zdobyciu odpowiednich umiejętności, zastąpiła duma. Trener dał szansę uczniowi a uczeń dał szansę sobie - co prowadzi nas do pierwszych dwóch lekcji: nigdy nie wiesz co jest dobrą a co zła wiadomością gniew jest potężną energią, którą można konstruktywnie wykorzystać Tu możesz zobaczyć jak wykorzystać gniew by pokonać poczucie wstydu, winy i apatię: https://www.youtube.com/watch?v=IfnaxZpHEJ0 O wstydzie, winie i apatii wspominam nie przez przypadek. Umówmy się: urodzenie się w 1942 roku w stanie Kentucky, jako czarny dzieciak, nie było najlepszym polem startowym do światowej kariery i do zostania - jak się okazało - najbardziej znanym Amerykaninem w historii. Jednak Cassius Marcellus Clay (bo tak się nazywał zanim zmienił imię i nazwisko, o czym nieco później) łączył w sobie dwa rzadko występujące wspólnie żywioły: chęć do uczenia się połączoną z chęcią sprawdzenia w wyniku robienia. Był typem studenta. Chciał wiedzieć jak zawodowcy trenują, jak jedzą, ile kilometrów przebiegają. Chciał wiedzieć absolutnie wszystko. Tak mówi o nim jego trener w świecie boksu zawodowego, Angelo Dundee. Lekcja: głęboka wiedza i głęboka nauka NIE wykluczają się - one się wzajemnie nakręcają! Przy okazji - jako osoba łącząca w sobie to co przeciwstawne i paradoksalne, ten sam pokorny student boksu był jednym z najbardziej wyszczekanych sportowców w historii. Podczas walki w Anglii pojawił się w koronie na głowie. Na pytanie dlaczego, odpowiedział: Bo jestem królem! Rozumiem, że macie królową, ale nie macie przecież króla. 21-letni czarny chłopak z zadupia w USA ogłasza się - pół żartem, pół serio - przez kamerami telewizyjnymi, królem Anglii! Moją jedyną wadą jest to, że nie zdaję sobie sprawy z tego, jak jestem wspaniały - Ali Lekcja? Życie jest zbyt krótkie, by nie mieć o sobie przesadnie dobrego zdania! (jak twierdzi Gene Simmons). Skąd to połączenie pokory w pracy i uczeniu się z megalomanią i nonszalancją? Z wglądu. Ze zrozumienia, że boks, a szczególnie boks zawodowy, to nie tylko sport ale i show-business, gdzie show generuje biznes a biznes pozwala na jeszcze większe show. I znowu dostajemy jeszcze więcej uczenia się i stosowania tego czego się nauczyło - Ali był zainspirowany zapaśnikiem o ksywie Gorgeous George (Boski George), który pozował na największego dandysa w swojej branży. Gorgeous George był zawodnikiem, którego publiczność kochała nienawidzić. Budził skrajne emocje, więc wyprzedawał bilety... https://www.youtube.com/watch?v=iPser68hiT0 Mówiąc inaczej - Gorgeous George - a za nim Muhammad Ali grali w zupełnie inną grę. Wiedzieli, że im bardziej nie cierpi ich część publiczności, tym bardziej kocha i potrzebuje ich część pozostała. Do sportów które nie kojarzyły się ze szczególną finezją wprowadzili elementy manipulacji i wojny psychologicznej. Przy czym - co trzeba mocno podkreślić - Ali stworzył sobie nową osobowość: dopasowaną do kontekstu, czasów i potrzeb. Jeśli chcesz pogadać z tym, który mnie stworzył, to gadasz ze mną. To ja siebie stworzyłem! - Ali Lekcja? Osobowość się tworzy a nie ma raz na zawsze. Prawdą jest to co działa - więc zostań kim trzeba by mieć to czego chcesz! Stał się źródłem dumy i inspiracji - głównie dla czarnej części Ameryki - bo w sposób absolutnie bezwstydny i nieskrępowany obnosił się z tym kim jest, jaki jest i czego chce. Ali był w 100% hip-hopem - LL Cool J Wyszczekany, nieskrępowany, nonszalancki, prowokacyjny i prosto w twarz - to Ali był ojcem chr...

The AI-powered Podcast Player

Save insights by tapping your headphones, chat with episodes, discover the best highlights - and more!
App store bannerPlay store banner
Get the app