

Zen Jaskiniowca – zrozumieć i wcielić
Zen Jaskiniowca – zrozumieć i wcielić
Przestań się martwić. Zacznij wygrywać!
Episodes
Mentioned books

5 snips
Nov 30, 2017 • 45min
Miliarder RAY DALIO: Jak osiągać własne cele i mieć to czego chcesz
Wiele osób o nim w ogóle nie słyszało a facet jest właścicielem i szefem największego funduszu hedgingowego na świecie. Mowa o założonym w 1972 roku Bridgewater Associates, który zarządza aktywami wysokości - uwaga - 150 miliardów dolarów. Najbliższy rywal funduszu jest ponad dwa razy mniejszy. Majątek samego Dalio szacowany jest na 17 miliardów dolarów. Oczywiście nie da się być w biznesie inwestycyjnym - na dobrą sprawę nie da się być w żadnym biznesie - przez ponad 4o lat, jeśli nie ma się wglądu w to, jak być skutecznym w osiąganiu własnych celów.
Zobaczmy zatem czego uczy nas o skuteczności 'Pan 17 Miliardów', czyli Ray Dalio w swojej wypuszczonej na rynek w 2017 roku książce - "Principles". Oto fragmenty tego działa (bo to jest dzieło...).
Ray Dalio - ambicja, pokora i miliardy $$$
Dalio twierdzi - i nie ma powodu by mu nie wierzyć - że wykonanie tych 5-ciu kroków czyni Twój sukces właściwie pewnym - na ile cokolwiek w życiu może być pewne. Oto jego model skuteczności najpierw w ogólnym zarysie a potem w szczegółowym opisie:
Miej jasno określone cele
Określ a następnie absolutnie NIE toleruj wszelkich problemów stojących na drodze to osiągnięcia Twoich celów
Precyzyjnie zdiagnozuj problemy i ich prawdziwe przyczyny
Nakreśl plan który pozwoli Ci problemy te pokonać lub obejść
Rób wszystko co trzeba by nakreślony plan przyniósł wymierne wyniki
Dalio podkreśla, że te pięć kroków tworzy PĘTLĘ - czyli, przypominając Model Arnolda, jest to SERIA składająca się z 5 powtórzeń. A Twój sukces składa się właśnie z codziennych potworzeń ułożonych w serie. Mówiąc inaczej, jest to MODEL, który stosujesz i powielasz codziennie, codziennie, codziennie. Podkreślam, że NIE jest to model teoretyczny tylko praktyczny, pragmatyczny i sprawdzony w bojach.
a wiara NIE wymaga dowodów...
Jak uczy nas życie, Ty wyznaczasz sobie cele a cele wyznaczają Tobie kierunek. Oraz powodują pojawianie się problemów. Problemy - a przynajmniej niektóre z nich - uwypuklają Twoje obecne słabości. To z kolej powoduje ból - ból emocjonalny zazwyczaj. To jak na ten ból konfrontacji zareagujesz będzie determinowało Twoje osiągnięcia i jakość Twojego życia. Możesz reagować w sposób odruchowy, emocjonalny i popędliwy (czyli tryb domyślny Twojej biologii, czyli tryb z 'mózgu') lub w sposób spokojnym, chłodny, opanowany i analityczny - czyli z umysłu, jak przystało na człowieka, który chce być więcej niż jedynie biologią. Oczywiście, Dalio poleca metodę 'z umysłu', czyli spokojne diagnozowanie, tworzenie rozwiań oraz zdecydowane i agresywne (ale rozsądne) działanie.
Myk polega na tym, że SERIA jest kompletna tylko wtedy, kiedy wykonasz wszystkie 5 elementów. Jednocześnie, elementy te wykonujesz oddzielnie. Dla przykładu - kiedy wyznaczasz swoje cele, skupiasz się na tym czego chcesz a nie na tym, jak to osiągnąć czy na tym co może się po drodze zesrać. Tym zajmiesz się później. Kiedy zajmujesz się diagnozowaniem problemów, zajmujesz się właśnie tym a nie dumaniem nad sposobami ich rozwiązywania. Tak więc nie zamazuj granic pomiędzy tymi krokami. Każdy z nich jest samodzielny, jednak dopiero wszystkie pięć tworzy działający i pulsujący skutecznością SYSTEM.
Domyślasz się również zapewne, że koleś żyjący ze skutecznego inwestowania nie zajmuje się myśleniem życzeniowym czy bujaniem w obłokach, tylko w zimny i bezwzględny sposób robi wszystko, by mieć kontakt z rzeczywistością a więc, by podłączyć się do PRAWDY - w tym również prawdy o sobie i własnych możliwościach. A do tego - potarzam to jeszcze raz: potrzeba trzeźwej i chłodnej oceny.
Dalio przyznaje, że to co osiągnął NIE byłoby możliwe bez medytacji (Grafika: Insider Money)
"Byś mógł być opanowany i skuteczny, udawaj, że Twoje życie jest SZTUKĄ WALKI lub GRĄ, celem której jest poradzenie sobie z WYZWANIAMI i osiągnięcie założonego CELU. I kiedy ZAAKCEPTUJESZ już zasady tej gry, przywykniesz do DYSKOMFORTU wynikającego z ciągłej FRUSTRACJI. Bo wiesz,

Nov 6, 2017 • 36min
Jak przestać przejmować się tym co myślą inni
Prośba - pomyśl o kimś kogo podziwiasz, o kimś, kto Cię inspiruje. Serio - zrób to TERAZ.
Już? OK. Oczywiście nie wiem kim ten ktoś jest, ale pozwól, że zgadnę:
jest postacią SILNĄ a nie słabą
nastawiony jest na OSIĄGANIE a nie na unikanie
widzi MOŻLIWOŚCI tam, gdzie większość dostrzega zagrożenia
żyje w sposób DUMNY, co jest zaprzeczeniem wstydu
Zgadłem? Zgadza się? Zapewne się zgadza. I bardzo dobrze, oby się zgadzało, bo to oznacza, że masz TAKI POTENCJAŁ w sobie. To właśnie mówi nam "ZASADA STRUNY": podziwiasz tych, którymi możesz być! Gdybyś nie miał(a) tej struny już w sobie, nie wydawałaby ona dźwięku zwanego podziwem czy inspiracją. Bo pomyśl - dlaczego z dziesiątek tysięcy ludzi na świecie wybrałeś akurat TĘ postać? Ano właśnie dlatego - dlatego, że reprezentuje ona dla Ciebie PUNKT ODNIESIENIA. Dlatego, że - jak to mawiają - GRA Ci w duszy...
Mówiąc inaczej - podziwiamy ludzi, którzy NIE WSTYDZĄ i NIE BOJĄ się okazywać KIM SĄ i CZEGO CHCĄ. Czyli podziwiamy ludzi, którzy WYBRALI EKSPRESJĘ. Tą ekspresją może być sztuka, biznes, sport, polityka, działalność charytatywna czy duchowa. To bez znaczenia. Ale to ludzie, którzy NIE UKRYWAJĄ za czym się opowiadają (się zrymowało).
Dobra. Czyli sporo już wiemy. Chcesz od swojego życia WIĘCEJ i przeszkadza Ci to, że - chociażby czasami - przejmujesz się tym co pomyślą sobie inni.
Skusisz się?
Otóż pozwól, że rozprawimy się z tematem od razu. To że przejmujesz się czy martwisz tym co inni pomyślą czy powiedzą NIE jest problemem. To JEDYNIE OBJAW. Problemem jest to, że:
PRZYWIĄZUJESZ SIĘ do tego co myślisz i czujesz
Brakuje Ci wielkiego i ambitnego PROJEKTU
Przywiązujesz się do swoich myśli i odczuć bo nie WYTRENOWAŁEŚ w sobie UMIEJĘTNOŚCI działania POMIMO tego co myślisz i POMIMO tego co czujesz. A musisz nauczyć się działać POMIMO tego co myślisz i czujesz z tego prostego powodu, że nie masz pełnej kontroli nad tym co myślisz i czujesz. Za to masz kontrolę nad tym co robisz i nad tym co IGNORUJESZ.
Zwróć uwagę na ten cytat:
Tym co myśli są same myśli - William James
Nie masz wrażenia, że Twoje myśli robią się jakby same? Że po prostu są bytem niezależnym od Ciebie? Ja mam, bo tak jest i u mnie i u Ciebie. I tak będzie, bo na tym polega ta GRA. Myśli są. Odczucia są. Jednak Ty NIE jesteś swoimi myślami. I nie jesteś swoimi ODCZUCIAMI. Jeśli myśli, emocje i odczucia są spójne z tym co chcesz robić, jeśli Ci pomagają to zajebiście - będzie Ci dużo łatwiej. Jednak nie zawsze są i nie zawsze będą - dlatego musisz nauczyć się żyć i działać POMIMO. Co, prostym językiem oznacza, że masz nauczyć się je IGNOROWAĆ czyli mieć W DUPIE.
Przyzwyczailiśmy się do myślenia, że nasze myśli i odczucia mają niezwykłą moc. Moc rządzenia naszym życiem i - niestety - rozbijania nas o życiowe skały. I to prawda - ta mgła może stać się betonem o ile jej na to pozwolisz. Jednak to wciąż jedynie mgła a betonem staje się TYLKO wtedy, kiedy myśli i emocje zamienisz w działanie. Poza tym przypadkiem myśli i odczucia NIE mają mocy sprawczej. Gdyby myśli i odczucia miały moc sprawczą, żaden samolot nie miałby szans dolecieć do celu, bo większość pasażerów myśli i odczuwa rychło nadchodzącą lotniczą katastrofę.
A więc nastawiasz się na OSIĄGNIĘCIA czy na UNIKANIE?
Tak więc, jeśli jeszcze raz spojrzysz na tych, których podziwiasz, zobaczysz, że nie byli ani ludźmi-myślami ani ludźmi-odczuciami, tylko byli ludźmi-czasownikami, a więc ludźmi, którzy zajmowali się WYRAŻANIEM SIEBIE (ekspresją) poprzez robienie. Nawet jeśli podziwiasz filozofa albo myśliciela, to podziwiasz go tylko i wyłącznie dlatego, że pozostawił po sobie jakiś ślad, czyli coś ZROBIŁ. Czyli - co omówimy sobie nieco dalej - miał swój PROJEKT i zajmował się jego REALIZOWANIEM. Realizowaniem a nie RUMINOWANIEM...
Ruminacje – rodzaj obsesyjnych myśli, charakteryzujący się ciągłymi wątpliwościami co do jakości i faktu wykonanych czynności (...) Określenie oznacza również uporczywe myśli koncen...

Oct 24, 2017 • 1h 10min
DAVID GOGGINS 2: Jak usuwa się strach i słabość
Parę dni temu na fanpage'u ZenJaskiniowca napisałem takie słowa:
"Ostatecznie wszystko sprowadza się do chęci wyrażenia tego, kim jesteśmy. Każdy cel, każde marzenie: od bycia miliarderem, po sportowe samochody, inną dupę każdej nocy, po bycie rodzicem dzieci swoich czy przybranych a nawet papieżem.
To wszystko forma ekspresji. Ale, żeby się wyrazić, trzeba się narazić: bo ci, którzy siedzą pasywnie w loży szyderców zajmując się krytykowaniem i obserwowaniem życia innych ludzi też chcą "się wyrazić".
Ale żeby dostać to czego od życia chcesz, musisz wyciągnąć po to ręce. A żeby móc wyciągnąć ręce - musisz opuścić gardę, musisz się odsłonić - bo nie da się wygrać rywalizacji jedynie się broniąc.
W skrócie - ODSŁOŃ SIĘ i NARAŹ SIĘ. Na szczęście krytyka, krzywe spojrzenia innych i pogardliwe uśmieszki nie zabijają.
Przestań ciągle grać w obronie. Są wolne miejsca na przodzie w ataku. To że zarobisz w cymbał - nie raz - to pewne. I co z tego? Na co się tak kurwa oszczędzasz? Na życie wieczne?"
A mówią, że aeroby szkodzą masie mięśniowej...
Ten wpis jest właśnie o tym jak się ODSŁONIĆ, jak się NARAZIĆ, jak DOSTAĆ W CYMBAŁ, ale, ostatecznie, jak to WSZYSTKO WYGRAĆ. Cokolwiek to znaczy dla Ciebie. Nie będę ponownie przytaczał tego, kim jest David Goggins - jeśli znasz pierwszą cześć to już to wiesz. Jeśli nie znasz, zacznij od początku a potem wróć tutaj. Powiem tylko tyle: GOGGINS jest jednym z największych twardzieli na świecie. Nie dlatego, że się takim urodził, tylko dlatego, że takim się STWORZYŁ.
W tym wpisie wejdziemy GŁĘBIEJ w jego mroczną duszę i poznamy LEPIEJ mechanizmy ZMIANY. Całość materiału oparta jest o wywiad, który przeprowadził z Gogginsem wybitny psycholog sportowy, Michael Gervais. To Gervais jest kolesiem, którego wezwano do Felixa Baumgartnera, który, w ramach projektu RedBull Stratos miał skoczyć z wysokości 40 km i - co zabawne - nabawił się w trakcie przygotowań zarówno lęku wysokości jak i klaustrofobii. To właśnie Gervais stawiał go na mentalne nogi tylko po to, by Baumgartner mógł rzucić się w przepaść.
Tak więc jest to rozmowa faceta, który zadziwia świat z facetem, który zajmuje się mentalnym przygotowaniem ludzi, którzy świat zadziwiają. W oryginale, podcast znajdziesz tutaj. Ale zanim to TY zadziwisz świat, musisz wprowadzić w sobie wiele trudnych i głębokich zmian.
Zobaczmy zatem jak to zrobić...
Dr. Michael Gervais, który wygląda jak Tom Cruise i zabiera ludzi - mentalnie - w stratosferę
Co jest najpewniejszym motywatorem do głębokiej osobistej zmiany? BÓL. Ludzie najbardziej zmieniają się pod wpływem bólu. Powiem więcej - ludzie zmieniają się JEDYNIE pod wpływem bólu.
Pozwól, że pokażę Ci prosty model skutecznej osobistej zmiany:
Znajdź ranę
Pogłęb ranę
Nakieruj na zmianę
Najgorsza rzecz jaką możesz zrobić bliskiej Ci osobie to zabrać ją od bólu lub zmniejszyć jego intensywność. Dotyczy to również relacji z samym sobą.
Co zatem jest rzeczą najlepszą? Rzeczą najlepszą jest sprawić by ten ktoś ból ten BARDZO DOBRZE POCZUŁ, by wycedził przez zęby: 'NIE KURWA, DOŚĆ TEGO!' i odpowiedział Ci na bardzo proste pytanie:
'CO W TAKIM RAZIE ZAMIERZASZ ZROBIĆ Z TYM CAŁYM CIERPIENIEM?'
A teraz zobacz że dokładniej według tego schematu działał David Goggins:
BÓL i CIERPIENIE jako NAPĘD
"Innych ludzi można okłamywać non stop, jednak sobie bez przerwy kitu wciskać nie możesz. Z lustra zerkał na mnie kłamca, słabiutka postać i za wszelką cenę chciałem odmienić odbicie w tym jebanym lustrze."
Czujesz w słowach Gogginsa WSTRĘT? Wstręt, czyli obrzydzenie, jest bardzo silnym odczuciem, które niemal zawsze prowadzi do mocnej reakcji - zamiast rozbijać lustro, Goggins rozbił samego siebie. Przy czym nie trzeba czuć wstrętu do siebie - wystarczy do swojej sytuacji, do swoich działań lub do ich braku...
WSTRĘT: to silna emocja na bazie somatycznej, wyrażająca odrazę do czegoś, kogoś, jakiejś sytuacji. (...

10 snips
Oct 14, 2017 • 35min
Jak wyrobić nawyk wygrywania?
To może być najważniejszy wpis na ZenJaskiniowca - a bez wątpienia jeden z najbardziej praktycznych. Będzie krótki i na temat - tak jak i metoda, którą opiszę. Stosuję ją od jakiegoś czasu i efekty jakie uzyskuję - czyli i wyniki w świecie rzeczywistym i przełożenie na to jak się dzięki temu czuję są - delikatnie mówiąc - rewelacyjne.
Zanim przejdę do metody, parę słów wstępu, aby ustawić ją w kontekście.
Po pierwsze mamy podział na PROCES i mamy podział na WYNIK. Wynik, niestety, nie zawsze i nie w pełni zależy od nas, za to PROCES już owszem. Mówiąc inaczej, mamy to co możemy kontrolować i to na co mamy wpływ i mamy to, czego kontrolować nie możemy. Jeśli chcesz zwiększać w swoim życiu ilość mocy i skuteczności, koncentruj się na tym co możesz kontrolować i na co możesz wpływać - czyli skupiaj się na PROCESIE.
PROCES czyni cuda...
Dlaczego? Dlatego, że jeśli Ty zajmiesz się PROCESEM, proces zajmie się WYNIKAMI. Czyli - jeśli naprawdę zależy Ci na wyniku, zajmij się PROCESEM.
Po drugie wszyscy znamy i kochamy koncepcje takie jak pewność siebie, poczucie wartości, samoocena, motywacja, inspiracja i tak dalej i tym podobne. Dowcip polega jednak na tym, że wszystkie one bledną przy pojęciu dużo mniej znanym - a mianowicie przy pojęciu POCZUCIA WŁASNEJ SKUTECZNOŚCI.
Pojęcie POCZUCIA WŁASNEJ SKUTECZNOŚCI to niezwykle udane dziecko współczesnego geniusza psychologii - kota, który nazywa się ALBERT BANDURA. Profesor Bandura ma 92 lata i wciąż urywa dupy w światku psychologii. Jest takim współczesnym Williamem James'em, który idzie swoją drogą i nie zgadza się z opiniami większości, tylko po to by po latach okazało się, że to jednak on miał rację.
Przekot psychologii, Albi Bandura
O POCZUCIU WŁASNEJ SKUTECZNOŚCI być może nie słyszałeś, ale to ono - w ogromnym stopniu - wpływa na Twoje życie. Według definicji, jest to:
siła przekonania, iż jest się w stanie zrealizować określone działanie lub osiągnąć wyznaczone cele.
Im wyższa jest Twoja SKUTECZNOŚĆ WŁASNA tym mniejsze są lęki i zahamowania związane z działaniem, tym wyższe stawiasz sobie cele, tym więcej w Tobie determinacji nawet w obliczu wyzwań i przeszkód. W skrócie - mówiąc prostym językiem, POCZUCIE WŁASNEJ SKUTECZNOŚCI to połączenie UMIEJĘTNOŚCI z JAJAMI. Ludzi o wysokim poziomie SKUTECZNOŚCI WŁASNEJ prowadzą bardziej spełnione, bardziej szczęśliwe i bardziej bogate - pod wieloma względami - życie.
Fantastycznie. Pytanie zatem brzmi - czy się z tym czymś rodzi czy też to coś się nabywa? Odpowiedź brzmi: jak najbardziej możesz to sobie WYROBIĆ, czyli WYTRENOWAĆ i już za chwilę poznasz na to najlepszą metodę.
Jednak zanim podam metodę, musisz wiedzieć, że najlepszym sposobem wyrabiania POCZUCIA WŁASNEJ SKUTECZNOŚCI jest zamienienie tego co masz robić w GRĘ. Gra, zgodnie z jedną z definicji to:
dobrowolne pokonywanie zbędnych przeszkód.
Podkreślam słowo: DOBROWOLNE! I już wyjaśniam o co chodzi: badania na namiętnych graczach gier wideo pokazują, że przegrywają oni przez około 80% czasu spędzonego przed ekranem. Zatem, przegrywają przez 80% czasu a jednak wciąż namiętnie grają. Dlaczego? A dlatego, że zrobienie z czegoś GRY oznacza, że na dobrą sprawę:
albo WYGRYWASZ albo się UCZYSZ
Te 80% przegranych to, realnie, proces uczenia się tego jak wygrywać. To raczkowanie po to, żeby móc chodzić a potem biegać. To dlatego dzieci uczą się tak szybko - bo dla nich wszystko jest GRĄ czyli życie jest procesem POZNAWANIA i UCZENIA się tego co działa i tego co nie działa.
Czyżby miliarder Larry Ellison mówił o życiu i biznesie jak o grze?
Doskonale. Część DOBROWOLNOŚCI uznaję za omówioną. Definicja mówi nam jednak o pokonywaniu "ZBĘDNYCH" przeszkód - i tutaj spójrzmy na grę, znaną nam wszystkim, czyli na koszykówkę. Masz piłkę i masz ten cholerny kosz, zawieszony na wysokości 3, 05 metra. Co więcej, kosz jest niewiele większy od piłki. Po co? Nie lepiej byłoby postawić na ziemi odkryty kontener, żeby każdy rzut był trafiony? Nie, nie lepiej, bo:

Oct 4, 2017 • 55min
DAN KENNEDY 2 czyli o życiu miłosnym wielkich pieniędzy
Zaczniemy od cytatu, ale nie z Dana Kennedy, który powraca na ZenJaskiniowca - tylko od słów kogoś znacznie od Kennedy'ego bogatszego. Oto wypowiedź Kevina O'Leary, kanadyjskiego milionera znanego szerzej z amerykańskiego programu "Shark Tank", które idealnie pasują jako wstęp do tego wpisu:
"(…) Nauczyłem się jednej z najważniejszych zasad kapitalizmu: pieniądze mogą trafiać do złych ludzi, ale nigdy nie trafiają do złych pomysłów. To dlatego ludzie, dla których robienie pieniędzy polega na tym, że 'bardzo ich chcą' albo 'bardzo starają się wizualizować korzystne okoliczności' skończą marnie.
Jedynym sposobem robienia pieniędzy jest bycie kompletnie szczerym na temat tego, czym one są. Myśl o pieniądzach jak o grawitacji. To prawo absolutne i bezwarunkowe. Możesz do woli roztrząsać to co czujesz na temat grawitacji. Tylko czy będzie to miało znaczenie gdy zwisasz z urwiska?
Ludzie myślą, że robienie pieniędzy zależy od bycia dobrym czy złym. Ale pieniędzy to nie interesuje. Podobnie nie interesujesz ich ty, twoja rodzina czy twoja ojczyzna. I wcale nie musi to być negatywne. Pieniądze są neutralne. Pieniądze podążają tylko tam, gdzie czują się bezpieczne, co na ogół oznacza bliskość innych dużych pieniędzy. Tak więc wzbogacanie się wymaga posiadania umiejętności myślenia w sposób taki, w jaki myślą same pieniądze. To z kolej oznacza nie mylenie pieniędzy z emocjami.
Co więcej, uczucia są często przeszkodą na drodze do bogactwa, ponieważ uczucia, podobnie jak pogoda, są nieprzewidywalne, zawodne, trudne do utrzymania i bardzo zmienne. Pieniądze odnoszą się ściśle i bezpośrednio do faktów. Oto prawda ostateczna na temat pieniędzy: chociaż pieniądze nie troszczą się ani o mnie ani o ciebie, wymagają tego, by bardzo troszczyć się o nie.” - Kevin O’Leary „Cold, Hard Truth”
Wujek Kevin mówi jak jest...
Skoro wujek Kevin powiedział nam, że zarabianie pieniędzy wymaga myślenia i czucia tak jak one, pozwólmy wujkowi Danowi Kennedy wyjaśnić nam, co pieniądze kochają a czego nienawidzą. Wujek Kennedy gościł już na tym blogu, zatem powtarzać się nie będę i napiszę tylko tyle: podobnie jak O'Leary, Kennedy wie co mówi i nie szczególnie owija w bawełnę.
Zatem, oto najważniejsze lekcje z życia miłosnego PIENIĘDZY:
Pieniądze mają całkowicie w dupie TWOJE potrzeby:
Jest im dokładnie obojętne czy ich właśnie potrzebujesz. Co więcej, im bardziej ich potrzebujesz, tym bardziej je od siebie odpychasz. Im bardziej ich potrzebujesz, tym bardziej przypominasz ludzi biednych, którzy, jak wiadomo, mistrzami w przyciąganiu bogactwa nie są. Oto pierwsza lekcja z myślenia tak, jak myślą pieniądze... (Dla mniej uważnych czy mniej kumatych podkreślam różnicę pomiędzy słowem 'potrzebować' a 'chcieć' czy nawet 'pragnąć'.)
Pieniądze olewają TWOJE tytuły i cechy wrodzone:
Twoje nadzwyczajne geny i pochodzenie, Twoje naukowe stopnie oraz osiągnięcia, Twoje certyfikaty, szkolenia oraz dyplomy, Twoje talenty, wybitność i unikalność - wszystko to (i jeszcze więcej) olewane jest przez pieniądze sikiem prostym, moczem ciepłym. A raczej, żeby być nieco bardziej precyzyjnym - wszystko to absolutnie NICZEGO Ci nie gwarantuje. Owszem - to może być Twoja przewaga, owszem, to może być Twoja dźwignia i karta przetargowa - ale samo z siebie gwarantuje Ci gówno a nie fortunę.
Dan Kennedy w kapeluszu z wężowo głowo
Pieniądze brzydzą się postawą roszczeniową:
Jeśli z jakiegoś powodu uważasz, że pieniądze należą się Tobie z urzędu i przez nadzwyczajny fakt, że się urodziłeś - Dan ma dla Ciebie kiepską wiadomość. Nie tylko Ci się nie należą, ale właśnie je od siebie odtrącasz, bo tego typu arogancja napawa je obrzydzeniem. Twoje "zasługiwanie" z powodu moralnej wyższości, świetnie wykonanej pracy czy szlachetnych pobudek nie robi na nich szczególnego wrażenia.
Jeśli jeszcze tego nie wiesz, oto szokujący fakt: większość dobrych ludzi jest biedna. A tak przy okazji: to że jesteś w czymś "najlepszy" albo zajmujesz się tym "od lat...

Sep 29, 2017 • 29min
Ron Meyer o tym, że możesz odnieść wielki sukces bez bycia dupkiem
Zapewne go nie znasz, a to jedna z najciekawszych i najpotężniejszych postaci Hollywood - i jest tak już od ponad 30 lat. Przez dwadzieścia lat był współwłaścicielem i założycielem wszechpotężnej i trzęsącej amerykańskim showbusinessem agencji talentów CAA (Creative Artists Agency) by następnie, w 1995 roku, odejść z niej i zostać szefem czołowego studia filmowego Universal. To właśnie Universal wyprodukował "Parki Jurajskie", wszystkich "Szybkich i wściekłych" czy "Minionki".
Jest jedynym człowiekiem w historii Hollywood, który był szefem wielkiego studia przez 20 lat pod rząd - pomimo tego, iż 6 razy zmieniali się właściciele. Co więcej, kiedy James Andrew Miller, autor fenomenalnej monografii o CAA przeprowadzał wywiady w gwiazdami Hollywood, 55 osób powiedziało mu: "Ron Meyer [bo o nim właśnie mowa] jest moim najlepszym przyjacielem."
"I słowem kluczowym jest tutaj - najlepszym! Nie miałem sumienia powiedzieć im, że właśnie nieco ponad 50 osób powiedziało mi dokładnie to samo, czyli, że Ron jest ich najlepszym przyjacielem."
Ron co to mu dobrze z oczu paczy
To Ron Meyer osobiście prowadził i nadzorował karierę takich gwiazd jak Tom Cruise, Sylvester Stallone, Barbra Streisand, Meryl Streep czy Cher. Kiedy oznajmił im, że nie może ich już więcej prowadzić, bo zmienia ścieżkę kariery, płacz i rozpacz mieszały się z błaganiami o to, by zrezygnował z reszty klientów, ale prowadził ich chociaż po cichu i nieoficjalnie.
W jednej z najbardziej twardych, bezlitosnych i krwiożerczych branży na świecie Ron Meyer dokonał - wydawałoby się - niemożliwego: osiągnął ogromny sukces zawodowy i finansowy stając się jednocześnie jedną z najbardziej kultowych, lubianych - i co najważniejsze - cieszących się świetną reputacją i zaufaniem postaci w Hollywood.
Ciekawe osiągnięcie, zważywszy na to, że w latach młodości trafiał do aresztu za bijatyki i pijatyki. "Kiedyś pobiłem na ulicy faceta na oczach jego syna. Do dziś nie potrafię sobie tego wybaczyć. Okryło mnie to takim wstydem, że marzę by móc tych ludzi odszukać i błagać ich o wybaczenie."
Ron i Arnoldu Schwarzeneggeru
W wieku 17 zaciągnął się do piechoty morskiej: tam go naprostowano i nakierowano jego agresję. Do cywila wychodzi po 2 latach, odmieniony, z celem. Celem tym było Hollywood i showbusiness.
Dziś, po wielu, wielu, wielu latach, wielu, wielu, wielu sukcesach i wielu, wielu, wielu milionach dolarów mówi nam o tym, jak odnieść sukces bez bycia dupkiem i burakiem. Omówimy to sobie tutaj pokrótce a potem, już bez udziału Rona zobaczymy, dlaczego NIE WARTO być palantem i dlaczego mili ludzie NIEKONIECZNIE kończą jako ostatni.
https://youtu.be/-Fr1hql8PjA
Oto skrócone podsumowanie tego przemówienia:
Nigdy nie wiesz GDZIE, KIEDY i JAK pojawi się dogodna okazja ('otwarcie')
zatem, na drodze do realizacji marzenia, łap się każdego, nawet drobnego zajęcia
Talent to za mało, miej oczy i uszy szeroko otwarte
Nie pozwól by Twoje ego tarasowało Ci drogę do przyszłości
i zawsze patrz na sytuację z szerszej perspektywy
Czasami musisz przegrać bitwę by móc wygrać całą wojnę
Wszystko jest możliwe, szczególnie jeśli zbudujesz odpowiednią sieć kontaktów
dlatego pytaj i proś absolutnie wszystkich, których znasz i spotkasz: nigdy nie wiadomo
kogo znają i jak bardzo mogą Ci pomóc
Nie chowaj się, wyjdź na światło dziennie, szukaj ekspozycji!
Ron, Stevenu Spielbergu i jakiś brzydalu
Najważniejsze zasady i lekcje życia wg. Rona Meyera:
1) Czymkolwiek się zajmujesz, rób to NAJLEPIEJ jak potrafisz i z POZYTYWNYM nastawieniem. Pracuj ciężko, mądrze i solidnie.
2) Nie rób drugiemu co Tobie niemiłe - traktuj ludzi tak, jak sam chcesz być traktowany. Owszem: często nie odwdzięczą Ci się tym samym, ale bądź silny, szczodry, szczery, życzliwy i uprzejmy - większość ludzi jest przyzwoita a dobrzy ludzie nie muszą kończyć na samym końcu!
"Dwa razy pod rząd naiwniakiem nie będę, ale jestem gotowy zaryzykować bycie nim raz." - Ron Meyer.

Sep 22, 2017 • 26min
MAX STIRNER czyli ekstremalny indywidualizm i biblia egoizmu
Max Stirner to Mike Tyson filozofii - nieszczególnie wyrafinowany ale mój Boże, przypierdolić to on potrafił.
Max Stirner działa na pogrążonych w letargu, bezradności i marazmie ludzi jak amfetamina popita potrójnym espresso i zagryziona dopalaczem. Co prawda, w ostatecznym rozrachunku nie wyjdzie Ci to na zdrowie, ale bez wątpienia doda energii i kopa na start (przy okazji: kawa jest OK, ale amfa i dopalacze są dla frajerów).
Wielu ludzi uważa, że życie dzieli się na to przed poznaniem Stirnera i to po poznaniu Strirnera. Już za chwilkę będziesz wiedzieć czy jest tak również u Ciebie. Ja dawkę Stirnera zalecałem moim klientom za każdym razem kiedy potrzeba było wybić ich z niewoli wstydu, bezradności oraz zaniedbywania własnego życia.
Portret Stirnera spod ręki Engelsa (tak, tego Engelsa)
Naprawdę ciekawym jest, dlaczego prawie nikt o nim nie słyszał i prawie nikt go dziś już nie pamięta. Jest co prawda kultową postacią w kręgach anarchistów - ale nie o jego poglądach polityczno-społecznych będziemy tutaj sobie rozmawiać. Co prawda będzie o nich - wszak kształtują nas tak geny jak i środowisko - ale dla mnie Stirner to człowiek, który otwiera nasze oczy na NAS SAMYCH, czyli jak bardzo JA jestem ważny dla SIEBIE, jaka jest MOJA rola we własnym życiu i w jaki sposób my sami - z pomocą innych ludzi - umniejszamy samych siebie.
Z jego filozofii bije agresja, gniew czy wręcz wkurwienie. Nic dziwnego: jego ojciec umarł gdy miał pół roczku, podczas studiów musiał pomagać chorej psychicznie matce, a jego pierwsza żona zmarła podczas porodu.
Jego najważniejsze działo - w oparciu o które piszę ten post - powstało w 1844 roku, gdy Stirner miał 38 lat. Umarł wyizolowany, w biedzie, w wieku 49 lat, ukąszony przez owada - przy czym nie jakiegoś dzika z Amazonii, tylko takiego zwykłego, niemieckiego, aryjskiego owada...
Mordercze owady...
Postać bez wątpienia tragiczna, zagubiona i życiowo mało skuteczna, ale dająca do myślenia.
Również bez wątpienia 'Jedyny i jego własność' to biblia egoizmu. Całość myśli tego dzieła krąży wokół trzech elementów:
JA
MOJA wolność
MOJA siła
Zatem, w imię interesu własnego, zaczynajmy...
"Wiem, że moja wolność jest uszczuplona przez to, że wobec drugiego nie mogę postawić na swoim, gdy zrzekam się SIEBIE wobec drugiego, tzn. ulegam, wyrzekam się i poddaję – wypieram się SIEBIE przez uległość i oddanie."
"Moja wolność stanie się dopiero wtedy doskonała, gdy będzie moją siłą. Dzięki niej przestanę być jedynie wolny, a stanę się Właścicielem. (...) Siła to piękna rzecz i przydaje się w wielu sprawach, gdyż 'dalej zajdziesz z garścią siły aniżeli z workiem pełnym praw.' Tęsknicie za wolnością? Wy durnie! Gdy zdobędziecie siłę, to wolność przyjdzie sama. Czyż nie widzicie, że ten, kto ma siłę 'stoi ponad prawem'? Jak smakuje Wam ta perspektywa, Wy 'praworządni'?"
Chris Hyatt napisał kiedyś jedno z moich ulubionych zdanek - a mianowicie, że:
Twoje prawa kończą się z chwilą, gdy kończy Ci się amunicja
Zwróć uwagę na to, jak dziś wielu krzyczy o wolności zapominając, że jeżeli ktoś może Ci ją dać to znaczy, że może Ci ją odebrać - czyli, że to gówno a nie wolność, plus, co jeszcze ważniejsze, zapominając, że masz tylko tyle ile sobie wywalczysz i ile będziesz umiał(a) utrzymać - czyli to siła (niekoniecznie rozumiana jako siła fizyczna czy przemoc) determinuje jakość Twojego życia.
W skrócie, bezsilni domagający się wolności to czysty Mrożek.
Bądź jak Hardkorowy Koksu: silny i delikatny zarazem!
Na czym zatem ma polegać ta SIŁA?
"SWÓJ WŁASNY staję się dopiero wtedy, gdy ani zmysłowość, ani żadna inna siła nie ma MNIE we władzy, ale JA sam; to, co MNIE służy – MNIE własnemu, zależnemu jedynie ode MNIE – oto cel mojej interesowności. Bo interesowność to najsilniejsza z pobudek. Egoista przecież nigdy nie czyni niczego dla samej sprawy, lecz zawsze z myślą o sobie; sprawa jemu ma służyć. Egoistyczne jest nie nadać żadnej sprawie „absolutnej” czy szczególnej wartości,

Sep 15, 2017 • 6min
Jak skutecznie medytować – bez bzdur i ideologii
Na zdjęciu poniżej, ciekawski, otwarty i niezależnie myślący kardiolog, dr Herbert Benson, który po przebadaniu ludzi stosujących Medytację Transcendentalną zauważył, że powoduje ona reakcję dokładnie odwrotną do reakcji walki i ucieczki. Reakcję tę nazwał "REAKCJĄ RELAKSACYJNĄ" bo dokładnie taki efekt się uzyskuje: więcej koncentracji, więcej spokoju, więcej rozluźnienia i znacznie niższe ciśnienie krwi.
Dr Herbert Benson: łagodny ale buldog!
Wyrzucił więc z metody TM wszystko co zbędne - odniesienia filozoficzno-religijne, teksty o transcendencji i kosmicznej świadomości i przede wszystkim wysoką opłatę za naukę i na podstawie naukowych badań stworzył skrajnie prosty - i darmowy - model skutecznego osiągania reakcji relaksacyjnej (bo dr Benson unika słowa 'medytacja' - skupiając się na wyniku a nie na sposobie).
A oto jak poprawić swoje mentalne i fizyczne funkcjonowanie - bez bzdur, bez ideologii i bez zbędnych ozdobników.
Medalista olimpijski w Judo Flavio Canto medytuje
Aby wywołać REAKCJĘ RELAKSACYJNĄ potrzeba jedynie dwóch - powtarzam, tylko dwóch - elementów:
Powtarzania słowa / dźwięku / frazy / słów modlitwy (wybierz własną religię) lub ruchu
Pozytywnego i łagodnego ignorowania całej pozostałej aktywności Twojego umysłu,
poprzez powracanie do tego co powtarzasz
Jego metoda, jak zaraz zobaczysz, jest absolutnie niezależna od Twoich religijnych przekonań czy też ich braku, bo fraza może być "świecka" albo też religijna - wybór należy do Ciebie. Warto, żeby była krótka i najlepiej dość rytmiczna - w końcu masz ją sobie powtarzać.
Medytacja w sporcie i zagrodzie: Jordan, Kobe i LeBron
Po ponad 20 latach badań kroki medytacji / treningu uważności / prowadzącej do reakcji relaksacyjnej wyglądają tak:
Wybierz słowo, krótką frazę czy słowa modlitwy dopasowane do Twojego systemu przekonań (jeśli nie wiesz co, użyj dźwięku 'LAM', który niczego nie oznacza, ale jest miły, krótki, łagodny, rytmiczny i dźwięczny - jeśli to nie wystarcza to wiedz, że ja z niego korzystam...)
Usiądź sobie w WYGODNIEJ pozycji (żadne kwiaty lotosu nie są wymagane)
Zamknij oczy (nie mów, że nie wiesz jak...)
Rozluźnij mięśnie, zaczynając od palców stóp aż po czubek głowy - nie musisz się spinać z tym rozluźnieniem, tak jak umiesz. Aha - nie zapomnij rozluźnić języka - będziesz mniej do siebie gadać!
Oddychaj powoli ale naturalnie, przez nos i podczas WYDECHU mów (NIE na głos, tylko delikatnie w myślach) swój dźwięk czy frazę - np. 'LAM'. Czyli wdech, potem wydech + LAM, wdech, potem wydech + LAM i tak dalej.
Żadnej spinki, żadnego zamartwiania się czy wychodzi czy nie. Im mniej się starasz, tym lepiej. Daj sobie dar lekkiej nonszalancji...
Umysł zacznie podrzucać Ci myśli, obrazy i inne twory - to jest OK, potraktuj to wszystko z wyrozumiałością. Kiedy "przyłapiesz się" na tym, że się w nie wkręcasz, powiedz sobie łagodnie "TO NIC" (też jedynie w myślach) i wróć do oddychania i powtarzania "LAM".
Zacznij od 5 minut, docelowo dojdź do 20 minut, raz lub dwa razy dziennie (nastaw alarm na wibracje).
Po upłynięciu czasu, otwórz oczy i daj sobie z minutę nim wyruszysz na podbój świata.
Tyle. Nie kosztuje nic, poza 20 minutami raz lub dwa razy dziennie. Efekty masz szansę zobaczyć już po pierwszej sesji.
A teraz przestań się martwić i ZACZNIJ WYGRYWAĆ!

Sep 8, 2017 • 47min
Legendarny BOB ROTELLA o tym jak myślą i jak czują mistrzowie
Zaczynał od bycia trenerem, z małą ilością założeń ale silną tendencją do obserwacji. Bardzo szybko zauważył pewien fenomen: niektórzy sportowcy są świetni na treningu ale słabi podczas rywalizacji, inni dokładnie odwrotnie. Jako jeden z pierwszych zrozumiał, że najbardziej liczy się to, czego nie mogą pokazać nam ani kamery ani zdjęcia: poza samymi umiejętnościami technicznymi sportowca, najbardziej liczą się jego mentalne i emocjonalne procesy. Czyli to co w środku.
Został psychologiem, ale psychologiem sportowym bo interesowała go doskonałość i wyjątkowość a nie patologia i bezradność. Ze sportowcami zaczął pracować jeszcze we wczesnych latach 70-tych, kiedy i mentalny coach i sportowiec z nim współpracujący w oczach trenerów i działaczy uchodzili za świry i dziwolągi. Dziś, po ponad 40 latach, świrami i dziwolągami są ci, którzy z trenerem mentalnym nie pracują. Dzięki niemu, między innymi.
Dr Bob Rotella. Pracował dla ludzi z NBA (koszykówka), NFL (amerykański futbol), Major League Baseball, NASCAR (wyścigi samochodowe), amerykańskimi olimpijskimi narciarzami oraz jeźdźcami konnymi. Jednak najbardziej znany jest ze współpracy z golfistami: "jego" zawodnicy i zawodniczki wygrali ponad 74 czołowe turnieje. To co ważne dla nas, to fakt, że golf, podobnie jak życie, jest dyscypliną dużo bardziej mentalną niż fizyczną, zatem to co sprawdza się w golfie sprawdzi się również w życiu osób, które mają ambicje sięgania po WIĘCEJ.
Masz w sobie SIŁĘ ZAUFANIA?
W 2015 roku Bob Rotella wydał książkę "How Champions Think" - a ja, teraz, na podstawie tej książki oraz notatek z jego wywiadów, zamieszczam najbardziej smakowite i przydatne elementy. I niech nie zraża Cię to, że wiele przykładów odnosi się do golfa. To akurat nie ma żadnego znaczenia. I chociaż mamy, wśród wiernych miłośników ZenJaskiniowca, wybitnego polskiego trenera golfowego, Emila Wójcika oraz paru golfistów, rozumiem, że cała reszta (ze mną włącznie) nie ma licznych punktów odniesień. To nic - model jest uniwersalny i sprawdzi się tak w Twoim życiu tak prywatnym jak i zawodowym - oraz sportowym, niezależnie od tego co uprawiasz.
Rotella to szkoła znanego nam z tego bloga Williama Jamesa, czyli szkoła psychologii kognitywnej. Zakłada ona, że możesz, dzięki sile swojego umysłu świadomego wpłynąć na to co czujesz, co robisz i jaki jesteś. Mówiąc prościej - że możesz decydować o sobie. Stoi ona w wyraźnej kontrze do tego, co nazwać możemy "szkoła freudowską" - czyli założeniem, że rządzi nami potężna i mroczna podświadomość, nasze instynkty i nasze popędy.
Oczywiście, obie szkoły są prawdziwe i jedna nie wyklucza drugiej: jeśli niczego nie zrobisz, jeśli będziesz pasywny, wygra szkoła Freuda. Jednak jeśli postanowisz wziąć na siebie odpowiedzialność i pokierować własnym życiem - przeniesiesz się do klasy Williama Jamesa. Oto jak ułatwić sobie to zadanie:
Uważaj jak o sobie myślisz, bo ZAWSZE się słuchasz...
"Wyjątkowi ludzie zaczynają JEDYNIE od AMBICJI. Bo pierwszym niezbędnym do zostania mistrzem wymogiem jest WYBÓR POSTAWY, czyli tego, w jaki sposób ZDECYDUJESZ SIĘ postrzegać siebie."
"To Ty piszesz historię własnego życia. Więc jaka ona będzie? Bohaterska, czy też będzie to historia o kimś, kto ledwo sobie radzi? Będziesz gwiazdą czy będziesz jedynie grzać ławkę rezerwowych? Bo widzisz - to co sądzimy o sobie w wielkim stopniu determinuje jakość naszego życia. Więc MOŻESZ WYBRAĆ wiarę we własne możliwości i dzięki temu osiągać, dążyć, ryzykować i rosnąć. Albo możesz wybrać kurczowe trzymanie się bezpieczeństwa i przeciętności. MOŻESZ ZOSTAĆ kimś kto nie narzuca sobie żadnych sztucznych ograniczeń, kto stawia sobie wielkie i ambitne cele i ma ogromne marzenia. Albo możesz zostać filozofem najgorszego rodzaju - czyli takim, który znajduje usprawiedliwienia dla swoich porażek i własnej przeciętności. MOŻESZ ZAKOCHAĆ SIĘ we własnych możliwościach i własnym potencjale i POSTANOWIĆ możliwości te jeszcze powiększać. Albo uznać,

Aug 23, 2017 • 50min
Być jak CONOR McGREGOR 3: życie na własnych warunkach
Mam dla Ciebie dwie wiadomości: dobrą wiadomość i złą wiadomość.
Dobra wiadomość brzmi tak: nasze mózgi jest bardzo łatwo programować. To jest jednocześnie i ta zła wiadomość, bo oznacza realnie, że jesteśmy tak samo podatni na dobre jak i na złe wpływy. Mówiąc inaczej, jesteśmy maszynami, które ciągle się uczą. Zwłaszcza wtedy, gdy chcą się uczyć.
Neurobiologia mówi nam wyraźnie, że kiedy jesteś w czyjejś obecności, wasze mózgi zaczynają dopasowywać się do swoich częstotliwości. Synchronizujesz się - na poziomie biologicznym - ze swoim środowiskiem. To dlatego tak bardzo pociągają nas charyzmatyczni ludzie, to dlatego lubimy ocierać się o tych, którzy - jak to się ładnie mówi - są WIĘKSI niż życie. I bardzo słusznie, bo o ile kontakt osobisty jest najlepszym i najsilniejszym sposobem, czytanie, oglądanie, słuchanie czy nakierowane wyobrażanie również działają. A tym samym brak bezpośredniego dostępu do źródła inspiracji przestaje być wymówką: mamy dziś narzędzia o jakiś nie śniło się ludziom jeszcze 25 lat temu.
Pierwsze wejdź do środka, potem wyjdź na zewnątrz
Mam taką swoją teorię. Nie mam pojęcia jak jest z tym u Ciebie, ale u mnie to prawda absolutna. Wiem - po swoich poziomach energii i samopoczucia - że kompromisy mnie osłabiają. Wygaszają. Obniżają moje poczucie samozadowolenia, poczucie wartości i mojej mocy. Sprawiają, że czuję się mniejszy, słabszy, bardziej podatny na zranienie. To może być kilka małych kompromisów albo jeden większy - czyli może chodzić albo o ich ilość albo o ich jakość - ale tak to wygląda. Czuję się wtedy jak gówno.
Powodem dla którego tak się dzieje jest to, że życie bywa ciężkie, życie bywa niebezpieczne i życie jest - co do tego nie ma żadnych wątpliwości - związane z cierpieniem. Dlatego tak bardzo potrzebujemy sensu, dlatego tak bardzo potrzebujemy POCZUCIA kontroli, poczucia, czy też ŚWIADOMOŚCI, że mamy wpływ na nas samych (świat wewnętrzny) i na środowisko, w którym jesteśmy (świat zewnętrzny).
Co przywraca nam pierwszą myśl tego postu: skoro wiemy, że dość łatwo na nasz mózg wpłynąć, zobaczmy co zrobić, by ilość kontroli i wpływu zwiększać, by kompromisów było mniej i abyśmy mogli przeżyć życie (jak najbardziej) na naszych warunkach.
Frank Sinatra śpiewa o tym, żeby żyć PO SWOJEMU a więc na WŁASNYCH WARUNKACH:
https://youtu.be/5AVOpNR2PIs
Zanim powiem CO robić, zobaczmy na chwilę JAK funkcjonujemy. Wspominałem już o tym na blogu nie raz, ale zdaję sobie sprawę, że masz swoje życie i nie zajmujesz się uczeniem tego co piszę na pamięć, zatem parę rzeczy powtórzę - ale obiecuję, tylko tych najważniejszych.
Wiemy, że mamy coś takiego jak umysł świadomy i umysł podświadomy. To oczywiście tylko modele, metafory, skróty, które pozwalają nam zrozumieć nas samych nieco lepiej, nie zmienia faktu, że z punktu widzenia naszych tutaj potrzeb, to modele wygodne. Tak więc przy nich zostajemy: świadomość i podświadomość.
Wiele jest na ten temat teorii, ale zaproponuję Ci ten model, który uważam za najbardziej zgrabny, wygodny i elegancki. Pomyśl sobie tak: to co nazywamy podświadomością to Twój mózg, mózg rozumiany jako biologiczny organ. Czyli to co jest w czaszce.
Żab na górze to świadomość, ten zgniatany, podświadomość...
Umysł świadomy to funkcja mózgu przy czym funkcja absolutnie wyjątkowa, bo ona to właśnie odróżnia nas od zwierząt. Świadomość bowiem pozwala nam na wybór, celowe, zaplanowane działanie, logiczne i racjonalne myślenie. Nasza świadomość pozwala nam żyć z INTENCJĄ. To świadomość jest najwyższą formą człowieczeństwa.
Jeśli uznamy, że jako gatunek jesteśmy pół-Bogami, to mózg jest częścią zwierzęcą a umysł świadomy częścią boską.
Jeśli zwrócisz swoją uwagę (właśnie nakierowałem strumień światła Twojego umysłu świadomego w wybranym przeze mnie kierunku) na słowo podświadomość to zobaczysz przedrostek POD- sugerujący, kto tu powinien być podopiecznym a kto opiekunem, kto tu ma być podwładnym a kto szefem, kto ma być żołnierzem a kto generałem.


