
Radio Wnet Ksiądz z lasu, mecenas od marzeń i redaktor. Wigilia w Poranku Radia Wnet
Trzech rozmówców w Poranku Radia Wnet, jeden opłatek i mnóstwo dygresji: od Ewangelii po przedłużacze. Niby chaos, a jednak jakaś lekcja świąt.
Redaktor Krzysztof Skowroński chciał otworzyć rozmowę klasycznie: przenieść słuchaczy do Betlejem sprzed dwóch tysięcy lat. Tyle że ks. Wojciech Drozdowicz od razu wywrócił scenariusz — z uśmiechem, ale stanowczo. Nie był w Ziemi Świętej, nie chce udawać eksperta od realiów epoki i proponuje, żeby takie rzeczy zostawić historykom.
Nie mam zielonego pojęcia, jak to wyglądało. Zaproś Józka Naumowicza– mówił o wydarzeniach sprzed ponad 2 tys. lat.
Zamiast „jak było wtedy”, ksiądz woli „co jest teraz” — i to podejście konsekwentnie prowadzi go później przez całą rozmowę: od polityki, przez zgodę, aż po… przedłużacze.
Szopka bielańska i zgoda narodowa
W pewnym momencie ksiądz proponuje temat, który — jak sam mówi — jest społecznie ważny. Włącza fragment o Józefie Wilkoniu i bielańskiej szopce: o figurach, które „dają wszystko, co mają”, i o idei zgody, która brzmi inaczej, kiedy mówi ją człowiek w bardzo dojrzałym wieku.
Jeśli ktoś to mówi jako najważniejszą rzecz swojego życia i ma prawie 100 lat, to to brzmi inaczej– zaznacza.
To jest też moment, kiedy rozmowa przestaje być tylko radiową dygresją, a staje się czymś w rodzaju świątecznej przypominajki: mniej autoprezentacji, więcej wspólnego sensu.
Największym darem (…) jest dar dawania zgody. Zgody narodowej– mówi.
Mecenas: „Polacy nie są aż tak podzieleni”
Mecenas Artur Wdowczyk, który w pewnym momencie dołączył do rozmówców, dodaje kontrę: według niego opowieść o totalnym podziale bywa rozdmuchana, bo realne życie domowe często wygląda inaczej niż polityczne spory na ekranie.
Polacy wcale nie są podzieleni. To jest sztucznie budowane– podkreśla.
W jego wersji Wigilia to raczej rozmowy o tym, co się udało w kuchni i co słychać w rodzinie, a nie o konflikcie dnia.
Będą rozmawiać, czy karp jest dobry, jak barszczyk w tym roku wyszedł– prognozuje.
Marzenia kontra teraźniejszość
I tu robi się jedna z ciekawszych, krótkich wymian: mecenas chce rozmawiać o przyszłości, o tym, jak ma być „normalnie” — nawet jeśli nazywa to marzeniami. Ksiądz reaguje jak ktoś, kto celowo wypisał się z gonitwy za „kiedyś”.
Mecenas buduje tę myśl prosto: bez wyobrażenia lepszego życia człowiek stoi w miejscu.
Bez marzeń nie ma życia– mówi.
Ksiądz odpowiada niemal w kontrze: on nie potrzebuje marzeń, bo bardziej interesuje go odkrywanie dnia dzisiejszego, tego co jest „tu”, w realności.
Ja się wyrzekłem marzeń– podkreśla.
I dopowiada, że dawno temu zrobił z tym porządek, bo rzeczywistość go „przegoniła” i okazała się ciekawsza niż planowanie.
Rzeczywistość jest dużo bardziej ciekawa niż moje marzenia. (…) Próbuję odkryć to, co jest– zaznacza.
Mecenas nie odpuszcza, ale idzie w stronę młodych: że trzeba zostawić im prawo do normalnych pragnień, bo to jest naturalne.
Nie wolno im zabierać tego ich wyobrażenia, jak oni będą żyli– mówi.
A ksiądz wraca do swojej osi: zamiast odjeżdżać w „kiedyś”, lepiej otworzyć oczy na to, co jest pod ręką.
Ja wolę znaleźć dzisiaj w otoczeniu ciekawe, piękne rzeczy — tylko trzeba gały otworzyć– dzieli się doświadczeniem.
„Pikadełko” na politykę i świąteczne referendum
W tle przewija się jeszcze wątek, który bawi, ale też mówi coś o zmęczeniu informacyjnym: ksiądz marzy o radiowym „pikadełku”, które wycinałoby nazwiska i tematy polityczne, zanim zdążą podkręcić emocje.
Macie takie „pi, pi”, żeby je wyciąć? I jak temat polityczny też: pi, pi, pi– pyta.
I proponuje świąteczne referendum: Wigilia i pierwszy dzień świąt bez rozmów o polityce — nie „nie myśleć”, tylko nie nakręcać się słowami.
Wigilia i pierwszy dzień świąt: w ogóle nie rozmawiać o polityce– postuluje.
Najpraktyczniejsze życzenie sezonu: przedłużacze
Gdy robi się zbyt poważnie, ksiądz wrzuca życzenie, które brzmi jak żart, ale każdy wie, że to prawda: prądu i gniazdek zawsze jest za mało, a święta potrafią to bezlitośnie ujawnić.
Żeby nikomu na święta nie zabrakło przedłużaczy– życzy słuchaczom i sobie.
I tak wigilijna rozmowa kończy się dokładnie w stylu całego spotkania: trochę serio, trochę z przymrużeniem oka, ale bez przesady — z lasem w tle i z opłatkiem na stole.
Z raju się nie wyjeżdża. (…) Odkryć raj w swoim życiu, w swoim miejscu– podsumowuje.
