
Radio Wnet Danuta Grechuta wspomina męża w 80. rocznicę jego urodzin: Marek stworzył Kraków, a Kraków stworzył jego
W rozmowie z Radiem Wnet Danuta Grechuta – żona Marka Grechuty – opowiada o twórczości, codziennych rytuałach pracy i wyjątkowej wrażliwości jednego z najważniejszych polskich artystów piosenki poetyckiej. W 80. rocznicę jego urodzin wraca do wspomnień, w których domowa codzienność splatała się z narodzinami utworów dziś uznawanych za ikoniczne.
Jak mówi, przez lata nie zmieniło się jedno: „ciągle te piosenki działają jak miód na serce”. Wspomina, jak jej mąż tworzył – „Jak wpadał mu jakiś pomysł, od razu notował. A potem musiałam wysłuchać tego wiersza i mogłam krytykować… różnie reagował, ale później widziałam, że moje uwagi jednak przyjmował”.
Danuta Grechuta podkreśla, że artystę ukształtowały zarówno wyjątkowe czasy, jak i miejsce: „Ja zawsze twierdziłam, że Marka stworzył Kraków. Gdyby nie przyjechał z Zamościa, nie byłoby Marka Grechuty”. Przełomem okazał się koncert Ewy Demarczyk – to wtedy zrozumiał, że poezję można śpiewać, i że on sam chce to robić „po swojemu”, mimo że w Polsce królował wówczas bigbit.
Grechuta od początku przyciągał publiczność. Danuta Grechuta wspomina debiut w Opolu: „Skromna piosenka, a od razu nagroda dziennikarzy. Od pierwszego występu zjednał sobie ludzi”. Telewizja i giełdy piosenki ugruntowały jego pozycję, a twórczość zaczęła się dynamicznie rozwijać. Artysta napisał ok. 300 piosenek, do poetów klasycznych i współczesnych, lecz także tekstów własnych – jak „Świecie nasz”: „On potrzebował trochę zbliżyć się do ludzi” – mówi jego żona.
Danuta Grechuta wraca także do ich pierwszego spotkania na studenckim konkursie piosenki. „To były czasy kultury studenckiej. Twórczość była pod cenzurą, trzeba było mówić metaforą. Dlatego te piosenki są takie bogate”.
Sporą część rozmowy poświęca problemowi dzisiejszego wykonywania piosenek męża: „Nie może byle kto tych piosenek wykonywać. Jeśli są źle wykonane, to im szkodzi. Ja muszę ocalać od ocalających” – mówi z wyraźną troską.
Wspomina też ulubiony utwór – „Pomarańcze i mandarynki” do wiersza Tuwima, usłyszany po raz pierwszy w kabarecie Anawa: „Ta piosenka tak zdobyła moje serce, że do dziś, jak ją słyszę, strasznie się wzruszam”.
