
Nowy Ład Malwina Gogulska - Frankenstein, czyli o pięknie bestii
Kiedy Mary Shelley siadała do pisania swojej najsłynniejszej powieści, epoka oświecenia chyliła się ku końcowi. Wraz ze swym najważniejszym owocem – religią rozumu, zaczęła być wypierana przez coraz częstsze skłanianie się ku ludzkiej duszy, zaś w centrum rozważań filozoficznych i literackich zaczęto stawiać uczucie i mistycyzm. Już więc Frankenstein, czyli współczesny Prometeusz z 1818 roku jest odpowiedzią na oświeceniowe idee, jednak stricte chrześcijańskie przesłanie tej opowieści ujrzeliśmy dopiero teraz, gdy swoją interpretację przedstawił Guillermo Del Toro. Reżyser nowej ekranizacji Frankensteina unaocznia, dlaczego nie powinniśmy eksperymentować z ludzką naturą, wypaczając sens zdania: „Skoro śmierć przyszła przez człowieka, to przez człowieka też dokona się zmartwychwstanie” (1 Kor 15:21).
